Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczki

Dystans całkowity:11070.99 km (w terenie 613.63 km; 5.54%)
Czas w ruchu:538:57
Średnia prędkość:20.36 km/h
Maksymalna prędkość:64.70 km/h
Suma podjazdów:41295 m
Maks. tętno maksymalne:215 (116 %)
Maks. tętno średnie:152 (82 %)
Suma kalorii:270534 kcal
Liczba aktywności:176
Średnio na aktywność:62.90 km i 3h 05m
Więcej statystyk

Strachówka

Środa, 16 sierpnia 2017 · Komentarze(1)
Kategoria Wycieczki
Brakowało mi tej gminy. Podczas wycieczki do Chrzęsnego w listopadzie ubiegłego roku nieopatrznie, skracając sobie wcześniej wyznaczona trasę pominąłem ją w marszrucie. Bielała taka sierotka w otoczeniu zieleni gmin już odwiedzonych i stan ten trzeba było zmienić. Dobrze, że Warszawa jest przyzwoicie skomunikowana kolejowo z innymi miejscowościami Mazowsza. Pociągiem Kolei Mazowieckich docieram do Tłuszcza, gdzie wita mnie widok nowych peronów i starego, tzn. pochodzącego zapewne z l. 70-ych XX w. pudła dworca kolejowego. Być może miłośnicy modernizmu w architekturze dopatrzą się i w tym budynku czegoś interesującego. Dla mnie to pudło właśnie i nic więcej. Przed dworcem pomnik - lokomotywka wąskotorowa, na ktorą rzucam okiem i staram się jak najszybciej wyjechać z miasta.
Tłuszcz. Stacja kolejowa
Tłuszcz. Stacja kolejowa © skaut

Droga wiedzie przez Postoliska, a później przez wspomniane Chrzęsne prosto na Wschód. Płasko, jak to na Mazowszu. Pola, jak okiem sięgnąć i czasami okrawki lasów.
Mazowieckie krajobrazy (powiat wołomiński)
Mazowieckie krajobrazy (powiat wołomiński) © skaut
W Sulejowie murowany, neogotycki kościół. Za Piaskami przecinam bardzo ruchliwą DK 50 i wjeżdżam do Strachówki. Jej historia sięga podobno czasów Konrada Mazowieckiego (1220-1240). Powstała przy trakcie handlowym do Ciechanowca. Szczyci się związkami z C. K. Norwidem - we wsi znajduje się dworek jego babci, Hilarii Sobieskiej. W pobliskim kościele w Dabrówce mały Cyprian był ochrzczony  - wpis w księdze chrztów (!).

Strachówka. Moja gmina nr 869
Strachówka. Moja gmina nr 869 © skaut

Dalsza droga spokojna, aż do Pniewnika, gdzie wjeżdżając na DW 637 obieram kierunek południowo-zachodni. Sama droga wojewódzka nadzwyczaj ruchliwa mimo zapadającego wieczoru i sierpnia. Kawałek krajówką (DK 50) i znowu DW 637 do Pustelnika. Stamtąd już po ciągle słabym asfalcie, przez lasy, omijając krajową "dwójkę" (DK2) do Wiązowny i dalej do Józefowa. 


Piaszczystą percią

Czwartek, 15 czerwca 2017 · Komentarze(2)
Kategoria Wycieczki
W czwartkowe popołudnie wybrałem się na krótką wycieczkę do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Pojechałem "pod prąd", tzn. w kierunku przeciwnym, niż opisuje L. Herz, w Przewodniku po okolicach Warszawy. Szlak turystyczny (pieszy) w kolorze żółtym poprowadzony jest rzeczywiście grzbietami licznych wydm ("granią") porośniętych młodym borem suchym, jak taki las określają leśnicy.

Piaszczysta Perć (Lasy Otwockie) © skaut
Na szlaku raczej pusto. Nieliczni spacerowicze i nieliczni rowerzyści. Początkowo w granicach Józefowa, do głównej grani  dojechałem zielonym szlakiem obok opisanej już wcześniej Góry Lotnika. Następnie to już w zasadzie po grzbietach wydm. Gdzieś, chyba w okolicach Aleksandrowa wjechałem w jakieś chaszcze i krzaki. Szlak w terenie mi się zgubił, ale na gps-ie cały czas pokazywało, że jadę w dobrą stronę. Kilkakrotnie przeskakiwałem jakieś rowy, aż wreszcie pojawiło się coś na podobieństwo drogi. Mocno zarośniętej, ale drogi. A że odległości niewielkie, to po kilku minutach już jechałem ubitym traktem. Na węźle szlaków w okolicach Zbójnej Góry skręcam na wschód, aby po kilku minutach podziwiać Kaczy Ług. Bardzo ładne śródleśne jeziorko. W pobliżu wiata turystyczna - ładnie. Za chwilę kolejny Ług, tym razem Biały i rzeczywiście jest biały od kwitnącej wełnianki, porośnięty turzycami i bagnem zwyczajnym. Przez suchy bór wyjeżdżam na asfalt (!) drogi wiodącej prawym (zachodnim) brzegiem Mieni w Emowie. Ja tymczasem sprawdzam, jak o tej porze roku wygląda szlak czerwony, czyli słynna Warszawska Obwodnica turystyczna, zwana też "Krwawą Pętlą". Przejazd przez łąkę wzdłuż DK17, która to łąka jest oznaczona jako "teren prywatny" (!), dalej przez most na Mieni i już tylko wąska ścieżka na skarpie wzdłuż lewego brzegu tej uroczej rzeczki. Na asfalt wyjeżdżam tradycyjnie przy moście na DW721 i dalej już asfaltami do domu.

Zdjęcia z wycieczki

Do Cisia

Niedziela, 28 maja 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Poranny dojazd na stację kolejową w Cisiu, przed właściwą wycieczką "wokół Siedlec".
Pociąg miałem o 06:10. Zdążyłem. 
Wpisuję oddzielnie, aby mi się ślad wycieczki nie "skleił" z jazdą pociągiem.

Z Cisia

Niedziela, 28 maja 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Droga powrotna z Cisia do Józefowa. Już się nie spieszyłem i miałem czas na udokumentowanie remontu mostu w Wiązownie:
Wiązowna. Naprawa mostu na rz. Mieni © skaut

(Rowerem można przejechać po drewnianej kładce)

Na północ od Siedlec

Niedziela, 28 maja 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Druga w tym roku próba przejechania więcej niż 100 km. Dopiero. Niestety, tak wyszło. Sama wycieczka tyle nawet nie miała, ale z dojazdami się uzbierało.
Coraz mniej gmin niezaliczonych mam niedaleko od domu. Kotuń i sąsiednie gminy Podlasia były wyjątkiem. Dojazd metodą kombinowaną, tzn. na rowerze do Cisia, tam wsiadam w pociąg w kierunku Siedlec i wysiadam w Kotuniu. Jest niedzielny, słoneczny poranek. Cisza i spokój. W pociągu garstka pasażerów, głównie młodzież odsypiająca gorączkę sobotniej nocy. Pustą ulica wyjeżdżam z Kotunia i przecinam "krajówkę" (DK2). Na początek trochę asfaltu, ale za Tymianką - niespodzianka. tym razem nie szuter, ale bruk i to jaki! Drogę wyłożono kamieniami, które wyglądają jak jajowate otoczaki wyciągnięte z koryta rzeki. I Pewnie nimi są - nie widać żadnego śladu obróbki kamieniarskiej. Ale ułożono je pieczołowicie obok siebie. Wrażenie z jazdy szosówką - niezapomniane. zmagam się z tym odcinkiem co niemiara i gdy tylko można uciekam na gruntowe pobocze. Ze zdziwieniem odkryłem później, że ten odcinek to jakiś fragment na Stravie, a mój przejazd łapie się na 5. miejsce. Na szczęście brukowy odcinek kończy się na rozdrożu (do Opola!) i dalej były już dobre, a czasami nawet bardzo dobre asfalty. Dojeżdżam do Mokobodów, drugiej gminy dnia dzisiejszego. Właśnie trwa poranna msza św., więc nici ze zwiedzania klasycystycznego kościoła. Szkoda, bo tak (podobno) miała wyglądać Świątynia Bożej Opatrzności w Warszawie w swym pierwotnym kształcie wg zamierzeń z XVIII w. Projektant bynajmniej ten sam - Jakub Kubicki, tutaj fundatorem był Jan Onufry Ossoliński. Z Mokobodów kieruję się na wschód i w Podleśnie wjeżdżam na DK63. Ruch na szczęście niewielki. Dojeżdżam do Bielan, nieładnej wsi gminnej z której uciekam dalej na wschód w kierunku Patrykóz i Kożuchowa. Przyjemną droga dojeżdżam do Paprotni i na chwilę zatrzymuję się pod drewnianym kościołem pw. św. Bartłomieja Apostoła. Kościół o tyle ważny, że od 1876 r. do 1905 był zamknięty dla parafian, za pomoc udzielaną unitom przymusowo wcielonym do prawosławia. Podobno mimo zamknięcia przez prawie 30 lat, w kościele potajemnie odprawiano msze św. i nabożeństwa, a wierni dostawali się do środka podkopem albo przez okno.
Dalej na wschód - do Przesmyków, w których zmieniam zasadniczy kierunek jazdy i "zawracam" w kierunku Siedlec. Jest pod wiatr!
Po drodze Mordy z przestrzenią w środku miejscowości przypominającą rynek. Sztetl raczej, niż miasto. W 20-leciu międzywojennym połowę populacji stanowili Żydzi, wymordowani w czasie II w. ś. przez Niemców w Treblince. Rzucam okiem na niszczejący pałac Ciecierskich i bocznymi drogami przez gminę Zbuczyn jadę do Siedlec. Zabudowa powoli zamienia się w miejską, pojawiają się jakieś zakłady przemysłowe. Dojazd na stację kolejową mam na wskroś kolejarski, bo ulicami: Torową i Kolejową. Pół godziny do odjazdu pociągu w kierunku Warszawy, to akurat tyle, aby zamówić i zjeść zapiekankę i wypić zimną colę. W pociągu za to robi się tłoczno. dobrze, że wsiadałem na stacji początkowej, bo później rowerzyści dosiadający się na kolejnych stacjach ostro walczyli o miejsca dla swych jednośladów. Wysiadam w Cisiu i "dokręcam" te naście kilometrów do domu.

Galeria zdjęć:
Zaliczone gminy: Kotuń (833), Mokobody (834), Suchożebry (835), Bielany (836), Paprotnia (837), Przesmyki (838), Mordy (839) i Zbuczyn (840)

Wysoczyzna Płońska

Niedziela, 21 maja 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Trasa: PłońskKolonia Szeromin, Arcelin, Sokolniki Nowe, Baboszewo, Cywiny Dynguny, Stare Gralewo, Nowe Młodochowo, Tupadły, Drobin, Biskupice, Stanisławowo, Cieszewo, Sędek, Dąbrusk, Zagroba, Smolino, Leszczyn Księży, Ciółkowo, Woźniki, Radzanowo, Wólka, Wołowa, Blichowo, Turowo, Rogowo, Bulkowo, Krubice Stare, Skarszyn, Sosenkowo, Kucice, Wilamowice, Ilinko, Płońsk.

Plan na ten weekend był zupełnie inny. W sobotę miałem wziąć udział w Mazovii (MTB) w Piasecznie, ale z przyczyn, które tu pominę - w rezultacie nie wystartowałem. Powstałą pustkę postanowiłem zrekompensować sobie wycieczką krajoznawczą po zachodnim Mazowszu. Po Wysoczyźnie Płońskiej - konkretnie. W niedzielny poranek załadowałem kolarzówkę do samochodu i po godzinie z haczykiem byłem w Płońsku na parkingu pod McD. Bardzo dobra miejscówka: monitoring, wi-fi, łazienka no i śniadanie. W celu "wycieniowania się" po zimie poprzestałem na rogaliku i kawce. A później w drogę... .
Plan był prosty - objechać te gminy, w których jeszcze nie byłem. Już sam start dawał bonus w postaci miasta Płońsk i gminy (tzw. wiejskiej) Płońsk. Wyjazd w kierunku północno zachodnim i dalej, aż do Drobina kierunek zachodni, co miało ten skutek, że strasznie wiało w twarz. Ale jakieś koszty musza być. Stan asfaltów raczej dst/dst-. Niestety. W Drobinie wyjeżdżam na moment na krajówkę, aby za chwilę zatrzymać się przy cmentarzu wojennym z I wojny światowej. Tylekroć przejeżdżałem przez to skrzyżowanie na trasie Warszawa - Toruń nie wiedząc nawet, że opodal niego jest takie miejsce.
Jak się okazało przebiłem się z rowerem przez (wirtualną) linię frontu z I wojny światowej. A było to tak: Z początkiem działań wojennych, jesienią 1914 r. Mława została zajęta przez Niemców, a w rękach Rosjan pozostawały: Przasnysz, Ciechanów i Płock. Ta linia frontu ustabilizowała się tylko do końca roku, a z początkiem 1915 Niemcy wznowili działania ofensywne. 10 lutego 1915 r. wojska niemieckie i dywizja c.k. austro-węgierska podjęły natarcie od strony Mławy, na linii Raciąż - Drobin, a najcięższe walki toczyły się w okolicach Drobina w dn. 14-17.02.2015 r. Straty: poległo 171 żołnierzy niemieckich, 3 z c. k. armii i 962 Rosjan.
Na cmentarzu (zarośniętym) wymurowano z głazów pomnik z napisem:
OH VATERLAND UND ZAEHLE NICHT DIE TOTEN DIR IST LIEBES NICHT EINER ZU VIEL GEFALLEN
Jeszcze chwila w Drobinie. Rzut okiem na kościół, fotografia drewnianego domu (czy pamięta 1915 r.?) i willową dzielnicą wyjeżdżam na południe w kierunku Płocka. Wiatr już bardziej przychylny, wieje pod prawy łokieć. W Zagrobie zmieniam zasadniczo kierunek jazdy na wschodni i (wreszcie) mam wiatr w plecy. Cóż z tego, skoro przypadły mi dwa odcinki szutrowe, które moja kolarzówka nie bardzo lubi. Ale dała radę! Bliżej Płocka poprawia się jakość asfaltów. Sprzyjający wiatr i puste drogi poprawiają humor. W Ilinku przecinam DK10 i wjeżdżam do Płońska. Jeszcze tylko rzut oka na rynek i narożną, obrzydliwie seledynową narożną kamienicę z restauracją "Kaprys". Kiedyś przed laty bawiłem się tam na weselu kolegi. Kamienica o tyle ciekawa, że mieszkał w niej przed emigracją do Palestyny Dawid Grün, szerzej znany jako Dawid Ben Gurion, pierwszy premier Państwa Izrael, patron lotniska w Tel Aviv.
Zjeżdżam na parking. Jeszcze tylko małe co nieco i wracam samochodem do domu.
Mapki nie wklejam, bo mi się "pożenił" ślad rowerowy z krechą od domu do Płońska.

Kucice (Mazowsze). Kościół pw. św. Michała Archanioła © skaut


Zaliczone gminy:m. Płońsk (823), Płońsk (824), Baboszewo (825), Drobin (826), Staroźreby (827), Bielsk (828), Radzanowo (829), Bulkowo (830), Naruszewo (831), Dzierżążnia (832).

Góra Kalwaria

Niedziela, 30 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Wycieczka poświęcona na zwiedzanie Góry Kalwarii. Początek rzekłbym - normalny, tzn. kawałek DW 801, później na wysokości Karczewa skręt ku Wiśle i przeprawa promem. Uwaga, ten zjazd ma też status drogi wojewódzkiej [712]. Jakież to udogodnienie! Ten prom. Później przez "krainę szoszonów" do Słomczyna i dalej już na południe DW 724 do Góry (Kalwarii).
Zaczynam od dawnego klasztoru pijarów, teraz zakładu opieki zdrowotnej z Kościołem Zwiastowania NMP. Podobno w tym zakładzie ostatnie lata swojego życia spędził Adolf Dymsza. Krótszym ramieniem krzyża, na planie którego zbudowano Górę jadę do centrum, tj. skrzyżowania tych ramion i skręcam na południe. Dojeżdżam do cmentarza, zaglądam przez bramę na zamknięty kirkut i bocznymi drogami jadę do Wieczernika, czyli kościoła Opatrzności Bożej. W ciszy i spokoju spoglądam na sarkofag św. Stanisława Papczyńskiego, założyciela "polskiego" zgromadzenia oo. Marianów, przyjaciela JKM Jana III Sobieskiego.
Wracam do centrum. Spoglądam na Dom (Kaplicę) Piłata, czyli Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego. I nachodzi mnie refleksja o aktualności wiersza I. Krasickiego:

Gdy ciekawość coraz wzrasta,
Ujrzałem coś na kształt miasta.
Domki szczupłe, tych niewiele,
A zaś kościół przy kościele.
Zamiast miejsca, gdzie gospoda,
Dom Piłata, dom Heroda.
[...] Zgoła wszystko nie zamożne,
Pusto, głodno, lecz pobożnie.
Rozwalone przez połowę
O miasto wielkopiątkowe!
Życzyłbym ci najgoręcej
Mniej kapliczek, a karczm więcej

W podcieniach obok ratusza tablica ku czci żołnierzy KBW poległych w walce "ze zbrojnym podziemiem", czyli Żołnierzami Wyklętymi. Jeszcze tylko Kościół Niepokalanego Poczęcia NMP i można zjechać na łeb, na szyję brukowaną uliczką Św. Antoniego. Przejeżdżam mostkiem nad potokiem Cedron (!) i wydostaję się na nieprzyjemną DK50, aby przekroczyć Wisłę. Potem bocznymi drogami przez Glinki i Otwock Wielki do Józefowa.

Mapka:
Galeria:

Góra Lotnika

Niedziela, 26 marca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Wybraliśmy się z synem do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego na Górę Lotnika.

Mazowiecki Park Krajobrazowy (Józefów) © skaut

Nazwa miejsca (Góra Lotnika) stosunkowo młoda, bo z czasów II wojny światowej. Rozbił się tu samolot: Liberator KG 939 "A"(Able) z 31 Dywizjony Bombowego Sił Powietrznych Afryki Południowej (SAAF), lecący z bazy we Włoszech ze zrzutem dla Powstania Warszawskiego (operacja "Warsaw Concerto"). 
Po dokonaniu zrzutu zasobników z bronią, amunicja, żywnością i medykamentami Liberator dostał się pod silny niemiecki ogień plot. Dowódca - kpt Jack van Eyssen próbował wylądować na terenie wolnym od Niemców (zajętym przez Sowietów), co niestety się nie udało. Płonący samolot, który tracił wysokość i sterowność  rozbił się w lesie pod Józefowem w nocy z 14 na 15 sierpnia 1944 r. 
Na miejscu zginęli: por. Robert George Hamilton (RPA), sierż. Leslie Mayes (Wlk. Bryt) i sierż. Herbert Hudson (Wlk. Bryt.). Pozostała część załogi przeżyła, została internowana przez Sowietów, a następnie pozwolono im wrócić do bazy we Włoszech.
W nocnym locie z pomocą 14/15 sierpnia brało udział 26 maszyn: 17 Liberatorów i 9 Halifaxów, z czego tylko 12 załogom udało się dokonać zrzutu, a straty w wys. 31% spowodowały po raz kolejny wstrzymanie lotów ze zrzutami.
Sam pomnik ma też swoją historię. Postawił go własnym sumptem (tzn. nielegalnie) w 1977 r. kpt. AK Bronisław Kowalski ps. Bufor, który w nocy 15 sierpnia 1944 r. ze swoim oddziałem pierwszy przejął uratowanych lotników SAAF. Po wojnie mozolnie, pomimo szykan lokalnych władz, kpin i szyderstw miejscowych wandali, własnoręcznie wymurował pomnik. Jak sam obliczył pokonał w tym celu 900 km wożąc na taczkach do lasu materiały budowlane. Zmarł w 2005 r. mając wcześniej okazję (w 1984 r.) spotkać się w RPA z uratowanym przez siebie Jackiem van Eyssenem. Od niedawna imię Bronisława Kowalskiego nosi rondo w Józefowie położone na skrzyżowaniu ul. Granicznej i Wawerskiej.

Józefów (Michalin) Pomnik Lotników © skaut

Tychy

Czwartek, 16 marca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Sprawy służbowe zagnały mnie na jeden dzień na Górny Śląsk. Do Tych konkretnie. To już druga wizyta w tym mieście w przeciągu ostatniego roku. O ile przy pierwszej - chodziłem wszędzie piechotą, o tyle teraz postanowiłem zdyskontować wyjazd i rowerowo uzupełnić zdobycze gminne.
Przejazd porannym pociągiem (Dart z PESY) bardzo wygodny. Odniosłem wrażenie, że w "polskim pendolino" jest jakoś wygodniej niż w oryginalnym. Rower miał swój wieszak, a ja wygodny fotel ze stolikiem.
Sama sprawa służbowa nie zajęła dużo czasu, a ponieważ do odjazdu pociągu pozostało nieco czasu - po godzinie wyruszyłem na objazd okolicy.
Same Tychy, przyznać muszę, nie imponują. Z dawnych, szczenięcych lat, a był to początek l. 80-ych XX w. pamiętam, że były bardziej "dynamiczne". Więcej samochodów, więcej ludzi, więcej w sklepach - choć kryzys. Tu przed 40 laty piłem swoją pierwszą w życiu coca-colę. U nas było tylko pepsi. Z pobytu (pieszego) w ub. roku pozostało mi zdjęcie zapisanego w historii kościoła pw. św. Marii Magdaleny i wzmianka, że na jego plebanii mieszkał Józef Piłsudski po przyłączeniu części Śląska do Polski w 1922 r.


A teraz jestem w socrealistycznym centrum miasta, chociaż w porównaniu z tyskimi satelitarnymi blokowiskami l. 70-ych, ten socrealizm jest w takiej ludzkiej skali, inny niż na warszawskim MDM-ie.
Po drogach rowerowych (wyłożone kostką, ale za to konsekwentne, tzn. nie kończą się znienacka) wyjeżdżam na południowy wschód. Mijam nowoczesny, aż nie pasujący do otoczenia stadion piłkarski. Tunele przejeżdżam pod S1 i nagle ... jestem w lesie. a później na wsi. Planując wycieczkę oczywiście przedobrzyłem i wyrysowałem ślad nie tak,jak trzeba. w konsekwencji NIE zaliczyłem gmin: Bieruń i Bojszowy, choć były bardzo, bardzo blisko. Wróciłem do Tych nad Jez. Paprocany i bardzo zniszczoną drogą przez lasy dotarłem do gminy Kobiór.
Na rondzie spoglądam tylko na sylwetę kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Neogotyk z pocz. XX w.  Staranny.
Dalej DW 928, cały czas przez lasy, jadę na pn-zach. W Gostyniu małe odbicie na zachód do Gminy Orzesze, a później do Wyr. Ależ podjazd! Przypomniało się dlaczego ta część Śląska nazywa się Górnym. Zdradliwe ścianki pojawiają się znienacka. W Wyrach skręcam ku widocznej w oddali potężnej elektrowni w Łaziskach. Przejeżdżam obok kopalni ("Bolesław Śmiały") jakby przyklejonej do elektrowni. Właśnie górnicy wychodzą z szychty. 
Kieruję się do Mikołowa. Krajobraz raczej małomiasteczkowy, wiejski wręcz. Sielanka, gdyby nie zimny wiatr i podjazdy.
Mikołów już taki bardziej miejski. Robię zdjęcie imponującej, neoromańskiej bazyliki Św. Wojciecha i jadę dalej. do Katowic(!).
Są to oczywiście opłotki tego wielkiego miasta, ale urocze. Przejeżdżam obok kopalni doświadczalnej i w plątaninie torów kolejowych odnajduję drogę do Tych. Krajobraz raczej rolniczy, z rozrastająca się zabudową jednorodzinną, Jeszcze tylko bułka w McD i na pociąg.
Podróż powrotna Pendolino.
Zaliczone gminy: Tychy, Kobiór, Wyry, Orzesze, Łaziska Górne, Mikołów i Katowice.


Zdjęcia z wycieczki

Szwajcaria

Sobota, 25 lutego 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki