Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:665.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:27:28
Średnia prędkość:24.23 km/h
Maksymalna prędkość:63.80 km/h
Suma podjazdów:1916 m
Suma kalorii:27682 kcal
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:83.18 km i 3h 26m
Więcej statystyk

Czeremcha

Niedziela, 25 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
* wpis "zaległy". Od Nowego Roku postaram się tylko na "bieżąco".
To była dłuższa wycieczka w ramach przygotowań do tegorocznych większych wyzwań w postaci "Włocławka" i BBT. Pobudka wcześnie rano. Przejazd rowerem do stacji kolejowej Cisie, potem pociągiem do Siedlec, przesiadka "na styk" na pociąg do Czeremchy. Stuk-stuk spdami o peron z rowerem na ramieniu. Czeremcha (jak tu spokojnie i ładnie !) Dalej już tylko na rowerku do domu. Drogę od Kleszczeli do Siemiatycz pokonywałem już w 2012 r. kończąc objazd dookoła Polski. Pogoda jak brzytwa. Na drodze bezruch. Dopiero w Stanisławowie k. Mińska Mazowieckiego gwałtowna wiosenna ulewa. Czekam na słońce pod daszkiem stacji benzynowej ucinając sobie pogawędkę z motocyklistą, który podobnie jak ja schował się przed deszczem. Końcówka na trochę sztywnych nogach, ale się udało.

Ponieważ "System" poddał w wątpliwość przejechany dystans, w załączeniu mapka. Ta prosta linia to skrót jaki sobie Garmin wymyślił pomiędzy stacjami PKP Cisie i Czeremcha.




Warszawa (DPD)

Poniedziałek, 19 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto

Praca

Środa, 7 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto

Praca

Wtorek, 6 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto

Dęblin

Niedziela, 4 maja 2014 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Pierwsza dłuższa wycieczka w ramach przygotowań do BBTouru. Wczesna pobudka. Zimno, mgła. Za Karczewem wymijam się z cyklistą jadącym w stronę Otwocka. Podjazd do Góry Kalwarii z duszą na ramieniu, bo mgła taka, że nic nie widać. Czy jakiś TIR nie rozsmaruje mnie po drodze? Dopiero przed Kozienicami rozbłysło słońce, które szybko osusza wilgotność poranka. Do Dęblina pustymi drogami. W Dęblinie przerwa na Orlenie. Uzupełniam wodę w bidonach, jem hot-doga, popijam kawką. Powrotna droga po fatalnych asfaltach. Podobno ciekawsza, ale chyba nie dla rowerzysty na kolarzówce. W Wildze wyskakują mi zza pleców jacyś kolarze, krzyczą abym trzymał koło, ale właśnie mam jakąś chwilową niemoc, więc znikają błyskawicznie z mojego pola widzenia. Po przeszło 8 godzinach doczłapałem się jakoś do domu. Nie wiem, czy zapisanie się na BBTour było dobrym pomysłem?