Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2018

Dystans całkowity:1121.43 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:57:37
Średnia prędkość:19.46 km/h
Maksymalna prędkość:48.20 km/h
Suma podjazdów:1310 m
Maks. tętno maksymalne:215 (116 %)
Maks. tętno średnie:143 (77 %)
Suma kalorii:10188 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:74.76 km i 3h 50m
Więcej statystyk

Białowieża

Wtorek, 31 lipca 2018 · Komentarze(1)
Kategoria Wycieczki
Zapiszę kredą w kominie, zaplotę w dymu warkoczyk ... . Pojechaliśmy całą rodziną na wycieczkę rowerową. Całą! Dzięki mojej zonie, która przed wyjazdem kazała (!) zabrać także JEJ rower oprócz, oczywiście, mojego oraz roweru syna. Dla córki rower się pożyczyło od naszych gospodarzy. Dla mnie zresztą też, bo szkoda mi było kolarzówki na jazdę po lesie. Aczkolwiek trzeba przyznać, że szutry przecinające Puszczę Białowieską są w takim stanie, że kolarzówka dałaby radę.
Wyruszyliśmy po śniadaniu, a że na dwa tygodnie zamieszkaliśmy na skraju Puszczy to wystarczyło tylko przeskoczyć przez asfaltówkę i mieliśmy ponad 20 km wolnych od ruchu samochodowego dróg leśnych.  Swoją drogą był w TVP kiedyś taki serial w l. 70-ych o kanadyjskich albo amerykańskich skautach, leciał po Teleranku, u nas "Na Skraju Puszczy" tyt. oryg. "The Forest Rangers").
Ale wracając do Puszczy Białowieszczańskiej - gołym okiem widać spustoszenia dokonane przez kornika drukarza. Setki, tysiące świerków umarło i umiera stojąc. W praktyce moratorium na wycinkę mamy co najmniej od 2012 r., w 2016 próbowano coś zmienić, ale jak się skończyło wiadomo. Widocznym efektem jest m in. zamknięcie tzw. Drogi Narewkowskiej dla ruchu turystycznego z uwagi na zagrożenie bezpieczeństwa. No bo nie wiadomo, kiedy taki świerk się zwali. Sam, bo drwal w ocenie Unii Europejskiej nie może mu pomóc. Swoją drogą argumenty o "pierwotności" Puszczy Białowieskiej trochę słabną, gdy się patrzy na nią tak po prostu, okiem zwykłego zjadacza chleba. Na przykład takie drogi zwane tu od dawna "trybami" - idealnie proste i idealnie pod kątem prostym. Same się takie zrobiły? Albo tory kolejek wąskotorowych. Same się ułożyły, czy może ekipa żubrów? No właśnie. Żubra na wolności nie widzieliśmy. Podobno do zaobserwowania lepsza jest zima. Byliśmy za to w rezerwacie pokazowym i wolałbym pominąć tę okoliczność milczeniem. Znaczy rezerwat, czy wręcz cały ośrodek - super nowoczesny. Szkło, aluminium, granity, etc. ale ja po prostu nie lubię patrzeć na zwierzęta w niewoli. Czy to w zoo, czy w cyrku, czy nawet "rezerwacie pokazowym". Zanim jednak dojechaliśmy do tegoż zwierzyńca przyszło nam przejechać przez las dobrych kilkanaście kilometrów. Ludzi wyminęliśmy może kilku i na asfalt wyjechaliśmy we wsi Budy. Za nimi położone są Teremiski, czyli miejsce osiedlenia się red. A. Wajraka z "Gazety Wyborczej". Niezależnie od proweniencji Pana Redaktora, jego książki bardzo lubimy.
Teremiski przywitały zaś nas takim banerem:

Teremiski. Protest © skaut
Za Teremiskami jest rozjazd w miejscu zwanym Starą Białowieżą. Badania archeologiczne wskazują, że tu była pierwotna lokalizacja dworu myśliwskiego za czasów naszych królów z dynastii Jagiellonów i nawet późniejszych. Obejrzawszy rezerwat z tymi żubrami, wilkami wykazującymi ewidentnie jakieś skrzywienie psychiczne z powodu niewoli, a także "żubroniami" czyli miczurinowskimi tworami naszych "biologów" (krzyżówka żubra z krową)  wyjechaliśmy na bardzo ruchliwą  drogę wojewódzką 689. Asfalt równy, tylko droga stosunkowo wąska i liczne wyprzedzające samochody powodowały lekki dyskomfort u części naszej rodzinnej wycieczki, nieprzywykłej do jazdy w takim ruchu. Do samej Białowieży dotarliśmy w deszczu, który był szybki, obfity i intensywny. 
Białowieża nie jest ciekawa. Ot wieś taka. Do "zakrętu" niczym nie różni się od wielu tutejszych wiosek, dopiero przy wejściu do Parku Pałacowego jest inaczej. Najpierw hotel "Żubrówka" kompletnie swą architekturą nie pasujący do okolicy. Potem plac ze straganami z badziewiem, jakieś budki z lodami i goframi. Trochę takie Zakopane. Obiad zjedliśmy w bistro "Babushka", które z kolei mogę polecić. Jedzenie smaczne, ciepłe, "domowe". Duży ogródek, można przypiąć rowery.
Ponieważ przypadała nam w tym dniu rocznica ślubu, moja ukochana stwierdziła, że na podwieczorek trzeba wybrać się do słynnej restauracji "Carska" ulokowanej w dawnym dworcu kolejowym "Białowieża Towarowa". Dosiedliśmy więc rowerów i pojechaliśmy na koniec wsi, a nawet dalej. Sam lokal, nie powiem, gustownie wyszykowany. Klimacik jest, ale ceny rzekłbym zaporowe. Jednak słowo się rzekło, kobyłki, tzn. rowery u płota - trzeba było spróbować.
Desery i owszem smaczne. Dobra kawa, ciekawe ciasta. Lody za to mikroskopijne, a podawane na wielkich talerzach. Innych dań nie próbowaliśmy w trosce o nasz budżet domowy do do końca wakacji.
Białowieża Towarowa © skaut
Z tegoż lokalu zawinęliśmy się w drogę powrotną. Syn wcześniej oczywiście pozwiedzał jeszcze ekspozycję taboru kolejowego wystawioną na tej stacji. To dziecko miasta jednak jest. Wszystko co mechaniczne budzi od lat jego fascynację. 
Powrotna droga bardzo przyjemna. Wyjazd inny, przez Pogorzelce ku Starej Białowieży. Po drodze jeszcze rozległa polana, a raczej skraj wielkiej Polany Białowieskiej z wieżą widokową, na którą oczywiście się wdrapaliśmy. Ze Starej Białowieży pojechaliśmy jednak na północ, formalnie nieczynną Drogą Narewkowską. Myślę, że to zamknięcie to bardziej dla ruchu samochodowego, gdyż nikt nas nie niepokoił. Sama droga to wygodna, szeroka i równa (bez tarki!) szutrówka. Początkowo biegnie przy niej tor wąskotorówki. Niestety nieczynnej.
Stara Białowieża. Wiadukt wąskotorówki © skaut
W połowie drogi ciekawe miejsce "Średnia Budka" z wiatą, miejscem na ognisko (nie wiem, czy można palić) i atrapą studni. Dalej w kierunku Narewki  oznaczone tablicą miejsce starodawnego cmentarzyska kurhanowego. Same kurhany wyraźnie widoczne, pomimo tego, że porośnięte drzewami. To też daje do myślenia w kwestii pierwotności Puszczy. Tuż przed wsią Janowo usypana na drodze pryzma ziemi - pewnie dla zatamowania ewentualnego ruchu samochodowego. A dalej to już Narewka i nasza baza.
Wycieczka nad wyraz udana. Nawet nie podejrzewałem, że u moich bliskich jest taki potencjał kolarski. Trasa, wprawdzie z przerwami, ale na dystansie ponad 50 km wzięta "z marszu", w tym przez naszego młodego, który ją przekręcił na rowerku z 20' kółkami

Orla

Poniedziałek, 30 lipca 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Druga, pouczająca wycieczka po drogach Białostocczyzny. Na początek trzeba wyjechać z Puszczy Białowieskiej. Nadzwyczaj ruchliwa DW 687. W Nowosadach obieram kierunek na południe, ku Hajnówce. Wpierw trzeba jednak przejechać przez Dubiny - dużą, zamożną z wyglądu wieś, w centrum której króluje "imperialna" cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej.
Dubiny. Cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej © skaut
W Dubinach mieszkają Podlaszucy. Małoruska grupa etniczna mówiąca zachodnim dialektem języka ukraińskiego, przez wiele lat zbiorczo określana jako "Biaorusini", jak zresztą wszyscy tutejsi małorusini. Przez Dubiny przeciągnięto drogę dla rowerów, współdzieloną z chodnikiem dla pieszych. Mało to wygodne, bo po pierwsze - z kostki, po drugie prymat mają wyjazdy z gospodarstw i zabudowań, więc chodnik faluje co kilka, kilkanaście metrów na obniżeniach wyjazdów. Dla tutejszych może i wygodne, żeby pojechać do szkoły, czy sklepu. Dla wędrowca na kolarce - niekoniecznie.
W Hajnówce odbijam na zachód, aby po kilku kilometrach wjechać do arcyciekawej wsi - Nowoberezowa (Nowego Berezowa). Tu wpływy ruskie, a wręcz moskiewskie aż kłują w oczy. Bo czy możemy sobie wyobrazić w zachodniej Polsce pomnik ku czci cesarza Wilhelma? No raczej nie. Tutaj, na rozdrożu pyszni się krzyż upamiętniający wizytę cara Mikołaja.
Nowoberezowo. Krzyż ku czci Cara Mikołaja II © skaut
We wsi są dwie cerkwie - starsza Św. Jana Teologa (w kośc. zachodnim: "Ewangelisty") i nowsza "rosyjska" pw. Wniebowstąpienia Pańskiego. A jeszcze 150 lat temu uległość wobec Moskali nie była tu taka oczywista. W Nowym Berezowie działał ks. Antoni Pańkowski, wierny Rzymowi duchowny kościoła wschodniego (unita), który dość długo stawiał się Cerkwi, ale szykanowany oportunistycznie się jej poddał.
Nowoberezowo. Cerkiew Św. Jana Teologa © skaut

Nowoberezowo. Cerkiew Wniebowstąpienia Pańskiego © skaut
W Nowoberezowie jest też prywatny skansen obejmujący dwie chałupy i gdzie (podobno) można zakwaterować. Ogólny widok wsi przedstawia się dobrze. Domy zadbane, obejścia ochędożone, w miarę równy asfalt, czysto i schludnie.
Nowoberezowo. Mini-skansen © skaut
Dalsza droga na zachód wśród rozległych pól. Z dala widać Czyże z dominującą nad wsią nową cerkwią Zaśnięcia Bogurodzicy.
Czyże. W środku cerkiew Zaśnięcia Bogurodzicy © skaut
Za Czyżami skręcam na południe i dalej drogą DW 689 jadę do Bielska Podlaskiego. Wizyta raczej "statystyczna", tylko do odnotowania pobytu i zaliczenia gminy, gdyż nie wjeżdżam do centrum, a zawracam na wschód. Jadę do Orli, miejscowości gminnej, która dała tytuł dzisiejszej wycieczce. Po drodze Parcewo, z ciekawymi, tradycyjnymi domami.
Mogę skonstatować, że zabudowa tutejsza (mówię o Białostocczyźnie), choć drewniana prezentuje się godnie. Mało jest zaniedbanych obejść, czy domów w ruinie. Skromnie, ale schludnie. Widać też, że nowe domy budowane są w dawnym stylu - z drewna, ze ze zdobieniami. W związku z tym wsie tutejsze zachowują konsekwentnie swój styl, brak - znanego z innych części Polski - chaosu urbanistyczno- architektonicznego.
Parcewo. Dom wiejski © skaut
Za Parcewem jest Orla. Wita mnie dwujęzyczna tablica z nazwą miejscowości. Wieś duża, ale zarazem cicha i spokojna.
Orla. Wjazd od strony zachodniej © skaut
Wracając przejeżdżam przez remontowaną linię kolejową nr 52 (Lewki-Hajnówka). Podobno w planach jest uruchomienie połączenia kolejowego z Białowieżą. Jak dla mnie - to jest bardzo dobra wiadomość. Stokroć bardziej wolałbym jechać przez Puszczę B. pociągiem (nawet szynobusem), niż np. autem.
Odbudowa linii kolejowej nr 52 © skaut
W drodze powrotnej ulegam "glogerowskiej" pokusie i zatrzymuję się przy widocznym wczesnośredniowiecznym grodzisku we wsi Zbucz. Podobno jest to świadectwo "mazowieckiej" fali osadnictwa na tych terenach (ok. 890 r.), zniwelowanej przez późniejsze najazdy książąt kijowskich. Archeolodzy piszą o dużym kunszcie budowniczych, którzy wybrali to miejsce. 
Zbucz. Grodzisko © skaut
Ze Zbucza "po śladzie" do punktu startu. Pojawiający się głód zaspokajam gruszkami i jabłkami z przydrożnych drzew. Gruszki zwłaszcza są cudowne. Soczyste i słodkie.


Zaliczone gminy: Czyże(1010), Bielsk Podlaski(1011), m. Bielsk Podlaski (1012), Orla (1013).

Narew i mroczna historia

Niedziela, 29 lipca 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Trasa: Świnoroje, Nowosady, Łosinka, Narew, Tyniewicze Małe, Tyniewicze Duże, Świnoroje, Nowosady, Świnoroje.

Na początek krótka rekonesansowa trasa po najbliższej okolicy. Ośmiokilometrowy przejazd przez Puszczę Białowieską, drogą wojewódzką 687, potem w Nowosadach odbicie na północny zachód. Niedzielny spokojny poranek. Ruch niewielki. Wierna prawosławna, cała na biało jedzie rowerem do cerkwi w Łosince. Przy szosie drogowskaz do skitu nad Narwią. Właśnie - Narew. Rzeka ma "swoje" miasto, czy raczej miejscowość o cechach miasteczka. Rozciągnięte przy drodze do Białegostoku śpi jeszcze, gdy do niego wjeżdżam. Katolicki kościół z początku XVIII w.
Narew. Kościół pw. Wniebowzięcia NMP i św. Stanisława Biskupa © skaut
W drugą stronę patrząc - drewniana (a jakże!) cerkiew. Prawdopodobnie w trakcie renowacji, bo pozbawiona malowanych na niebiesko szalunków, modrzy się tylko blachami na dachu i wieżą, a także bębnem i kopułą na skrzyżowaniu naw.

Narew. Cerkiew pw. Podwyższenia Krzyża Świętego © skaut
Senna, bukoliczna atmosfera przygranicznego miasteczka kryje jednak mroczną historię, a nawet dwie mroczne historie z końca XX w. Pierwsza dotyczy ks. Piotra Adamowicza Popławskiego, protojereja (proboszcza) tutejszej parafii prawosławnej. Tyle co wiadomo na pewno, to że znaleziono go powieszonego w czerwcu 1985 r. w lesie niedaleko pobliskich Koźlików. Oficjalna wersja mówiła o samobójstwie, ale nie dały jej wiary chyba władze Kościoła Prawosławnego, bo księdza na cerkiewnym cmentarzu chował sam abp. Sawa. Pewne jest też, że niedługo po tej tragedii - do innej parafii został przeniesiony miejscowy proboszcz katolicki, ks. Eugeniusz Rogowski. Reszta to już tylko domysły i spekulacje. Księża podobno dobrze się znali, pozostawali nawet w pewnej zażyłości - razem chodzili na ryby, grali w karty. W czasie prokuratorskiego śledztwa podobnież zaprzeczał temu, jakby się czegoś obawiał. W historii pojawia się tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa ps. "Kos", mowa też o esbeckiej grze operacyjnej mającej na celu zantagonizowanie miejscowej społeczności prawosławnej z podziemną "Solidarnością". Zagadek jest więcej. Podobno Milicja Obywatelska wcale się nie kwapiła do poszukiwań zaginionego duchownego. Zwłoki znaleziono dopiero po tygodniu. Jak było naprawdę, pewnie nigdy się nie dowiemy, zbyt wiele śladów zatarto, wielu świadków zabrało tajemnice do grobu.
Druga tragedia - znak jakiś - miała miejsce w Wielki Czwartek 1990 r., kiedy to podczas nabożeństwa cerkiew stanęła w ogniu. Żywioł pochłonął jednego z wiernych, próbującego ratować krzyż z ołtarza.
Niech nas nie zmylą senne i łagodne krajobrazy północnego Podlasia.


Zaliczona gmina: Narew (1009).

Warszawa (PD)

Piątek, 27 lipca 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto

Józefów (DP)

Piątek, 27 lipca 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto

Warszawa (PD)

Czwartek, 26 lipca 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto

Józefów (DP)

Czwartek, 26 lipca 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto

Józefów (DPD)

Piątek, 20 lipca 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto

Józefów (DPD)

Wtorek, 17 lipca 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto