Niedaleko ode mnie, za miedzą prawie ruszyła jesienią budowa Południowej Obwodnicy Warszawy (odcinek 2 i 3). W miejscu, gdzie jeszcze niedawno był las rozciąga się ugór. W Miedzeszynie budują "bypass" kolejowy na czas wybierania ziemi z wykopu którym S2 przejedzie pod linią kolejową Warszawa-Lublin. A tak wygląda dom stojący na planowanej trasie i przeznaczony do rozbiórki:
Warszawa, ul. Wał Miedzeszyński. Na odcinku "tureckim", tzn. przy budowie mostu przez Wisłę roboty nieco bardziej zaawansowane. Tym nie mniej wszystko tonie w błocie i ogólnym rozgardiaszu. Mapka wycieczki:
Dzień wolny w pracy, piątek 10 listopada 2017 r. postanowiłem, po części, spędzić na rowerze, zwiedzając północno-wschodni skraj województwa mazowieckiego. Nie ukrywam inspiracji obserwacją inż. Mamonia, który widział drogę na Ostrołękę, postanawiam zobaczyć ją teraz - w listopadzie. Po śniadaniu pakuję rower do samochodu i po dwóch godzinach zatrzymuję się w Ostrołęce. Bazę zakładam w McDonald's, gdzie przebieram się w strój rowerowy, wypijam espresso zagryzione croissant'em czekoladowym i skąd ruszam na krótką wycieczkę. Najpierw przez most na Narwi, później wąskimi uliczkami ostrołęckiej starówki (!), a następnie fatalnymi DDR-ami wydostaję się z miasta. Drogi dla rowerów, a raczej ciągi pieszo-rowerowe zostały w swym nakazowym charakterze wynikającym z kombinacji znaków C-13 i C-16 ,"wzmocnione" zakazami jazdy rowerem oznaczonymi znakiem B-9. Taka organizacja ruchu oznacza tylko podniesienie komfortu kierujących pojazdami silnikowymi i drastyczne ograniczenie dla kierujących rowerami. Muszą bowiem ustępować miejsca pieszym (C-16), zsiadać przed każdym przejściem dla pieszych (C-13 jest odwoływany przed każdym skrzyżowaniem) i telepać się po zwietrzałej kostce betonowej. Coś ty Ostrołęce uczynił rowerzysto, że cię skazuje na takie szykany? Za miastem na szczęście można skorzystać z asfaltu, niestety DW 627 jest nad wyraz ruchliwa. Nie wiem, czy to przeddzień święta, cz też wygoda połączenia z Ostrowią Mazowiecka sprawiają, że wyprzedza mnie i wymija duża liczba samochodów, w tym sporo ciężarowych. Po drodze trafiają się też takie nakazy:
Widoczny szuterek nie był pierwszym tego dnia. W Jelonkach z ulgą zjeżdżam z drogi wojewódzkiej i boczną drogą jadę do Sulęcina Włościańskiego. Krajobraz klasycznie mazowiecki: płasko, zielono i wierzby.
Po przecięciu DW 677 wjeżdżam do Sulęcina Szlacheckiego, skąd przez lasek i po szutrówce (a jakże!) wracam na wspomnianą wojewódzką nr 677. Na niej to dopiero ruch! Samochodów jest tyle, że na wjeździe do Ostrowii, przed przejazdem kolejowym robi się spory korek. Poboczem mijam stojące TIR-y i już jestem w Ostrowii. Można by rzec półmetek wycieczki. Cały czas przeszkadzał mi silny południowy wiatr. Jest nadzieja, że po odwróceniu kierunku jazdy - będzie pomagał.
Trzeba przyznać, że jest nawet wygodna, ubita i wygładzona, tak więc kolarzówka daje radę. Przez Trynosy, gdzie znowu mam asfalt dojeżdżam do Wąsewa. Jest już ciemniej niż na poniższym zdjęciu. Za Wąsewem jeszcze kawałek na zachód i w Goworowie obieram kierunek na północ. Niestety zaczyna padać deszcz. Robię krótką przerwę na Orlenie. Na tyle krótką, aby wypić kubek kawy i zjeść swoją kanapkę.
Po przerwie już w całkowitych ciemnościach, w deszczu i z wiatrem jadę do Ostrołęki. ruch samochodowy znowu spory, na szczęście droga wzdłuż linii kolejowej ma szerokie, asfaltowe pobocze z którego korzystam. W Ostrołęce kawałek spaceru przez kompletnie rozkopaną ulicę obok galerii handlowej i szybki powrót do bazy. Zmieniam ubranie, uzupełniam kalorie, pakuję rower do samochodu i wracam do domu.
Zaliczone gminy: Rzekuń (906), Troszyn (907), Czerwin (908), Stary Lubotyń (909), Ostrów Mazowiecka (910), miasto Ostrów Mazowiecka (911), Wąsewo (912) i Goworowo (913).
Powrót do domu normalną trasą urozmaicony chwilą (miłej) pogawędki na DDR wzdłuż Czerniakowskiej z podobnym mi commuterem. Rozstaliśmy się koło ZUS. On jechał do Piaseczna, ja - do siebie.
Takie już bowiem mam dziwactwo, że zamiast szukać dalekich cudów przyrody, zamiast gonić za zgiełkiem po targowicach świata, doznaję największych rozkoszy, gdy wpatruję się w dno cichych strumieni i rzek, gdy przykładam ucho do starych mogił, których szeptu mrocznych dziejów nikt nie słucha (Z. Gloger, Dolinami rzek)