Tychy

Czwartek, 16 marca 2017 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Sprawy służbowe zagnały mnie na jeden dzień na Górny Śląsk. Do Tych konkretnie. To już druga wizyta w tym mieście w przeciągu ostatniego roku. O ile przy pierwszej - chodziłem wszędzie piechotą, o tyle teraz postanowiłem zdyskontować wyjazd i rowerowo uzupełnić zdobycze gminne.
Przejazd porannym pociągiem (Dart z PESY) bardzo wygodny. Odniosłem wrażenie, że w "polskim pendolino" jest jakoś wygodniej niż w oryginalnym. Rower miał swój wieszak, a ja wygodny fotel ze stolikiem.
Sama sprawa służbowa nie zajęła dużo czasu, a ponieważ do odjazdu pociągu pozostało nieco czasu - po godzinie wyruszyłem na objazd okolicy.
Same Tychy, przyznać muszę, nie imponują. Z dawnych, szczenięcych lat, a był to początek l. 80-ych XX w. pamiętam, że były bardziej "dynamiczne". Więcej samochodów, więcej ludzi, więcej w sklepach - choć kryzys. Tu przed 40 laty piłem swoją pierwszą w życiu coca-colę. U nas było tylko pepsi. Z pobytu (pieszego) w ub. roku pozostało mi zdjęcie zapisanego w historii kościoła pw. św. Marii Magdaleny i wzmianka, że na jego plebanii mieszkał Józef Piłsudski po przyłączeniu części Śląska do Polski w 1922 r.


A teraz jestem w socrealistycznym centrum miasta, chociaż w porównaniu z tyskimi satelitarnymi blokowiskami l. 70-ych, ten socrealizm jest w takiej ludzkiej skali, inny niż na warszawskim MDM-ie.
Po drogach rowerowych (wyłożone kostką, ale za to konsekwentne, tzn. nie kończą się znienacka) wyjeżdżam na południowy wschód. Mijam nowoczesny, aż nie pasujący do otoczenia stadion piłkarski. Tunele przejeżdżam pod S1 i nagle ... jestem w lesie. a później na wsi. Planując wycieczkę oczywiście przedobrzyłem i wyrysowałem ślad nie tak,jak trzeba. w konsekwencji NIE zaliczyłem gmin: Bieruń i Bojszowy, choć były bardzo, bardzo blisko. Wróciłem do Tych nad Jez. Paprocany i bardzo zniszczoną drogą przez lasy dotarłem do gminy Kobiór.
Na rondzie spoglądam tylko na sylwetę kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Neogotyk z pocz. XX w.  Staranny.
Dalej DW 928, cały czas przez lasy, jadę na pn-zach. W Gostyniu małe odbicie na zachód do Gminy Orzesze, a później do Wyr. Ależ podjazd! Przypomniało się dlaczego ta część Śląska nazywa się Górnym. Zdradliwe ścianki pojawiają się znienacka. W Wyrach skręcam ku widocznej w oddali potężnej elektrowni w Łaziskach. Przejeżdżam obok kopalni ("Bolesław Śmiały") jakby przyklejonej do elektrowni. Właśnie górnicy wychodzą z szychty. 
Kieruję się do Mikołowa. Krajobraz raczej małomiasteczkowy, wiejski wręcz. Sielanka, gdyby nie zimny wiatr i podjazdy.
Mikołów już taki bardziej miejski. Robię zdjęcie imponującej, neoromańskiej bazyliki Św. Wojciecha i jadę dalej. do Katowic(!).
Są to oczywiście opłotki tego wielkiego miasta, ale urocze. Przejeżdżam obok kopalni doświadczalnej i w plątaninie torów kolejowych odnajduję drogę do Tych. Krajobraz raczej rolniczy, z rozrastająca się zabudową jednorodzinną, Jeszcze tylko bułka w McD i na pociąg.
Podróż powrotna Pendolino.
Zaliczone gminy: Tychy, Kobiór, Wyry, Orzesze, Łaziska Górne, Mikołów i Katowice.


Zdjęcia z wycieczki

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!