Zielonka
Niedziela, 5 lutego 2017
· Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki, Warszawska Obwodnica Turystyczna
Krótka niedzielna wycieczka. Po raz czwarty na Warszawskiej Obwodnicy Turystycznej. Tym razem w "przeciwnym" kierunku, czyli z Międzylesia przez Rembertów do Zielonki.
Nawet chciałem podjechać do Międzylesia kolejką, ale w niedziele nie kursuje zbyt często, więc dla zdrowotności, bocznymi uliczkami dojechałem na "start". Start, czyli pętlę autobusową niedaleko Centrum Zdrowia Dziecka, którego monumentalny gmach minąłem po drodze.
Zagłębiam się w las i leśną droga, która nominalnie jest jedną z tysięcy warszawskich ulic (!) jadę w kierunku północnym. Jest ładnie. Mróz lekko szczypie w policzki, w niektórych miejscach szlak poprowadzony jest urokliwymi przecinkami wśród sosnowych lasów i tak jest, aż do miejsca, gdzie przecina go DK2. Dwupasmówka z takim ruchem (mimo niedzielnego przedpołudnia) i pasem zieleni wygrodzonym stalowymi linami, sprawia, że nadkładam drogi jadąc najpierw na wschód, a potem na zachód, aby znaleźć się dokładnie po przeciwnej stronie krajówki. Bardzo niebezpieczne miejsce, gdyby chcieć przekroczyć szosę na wprost.
Znowu jestem w lesie. Podobno to uroczysko im. Jana III Sobieskiego. Z całym szacunkiem, ale nie dostrzegam nic uroczego. Zwykły podmiejski lasek.
W lasku górka, a na górce pomnik. Kamień z napisem upamiętniającym ćwiczenia POW przeprowadzone pod okiem samego Komendanta. Zjeżdżam na moment do Rembertowa, ale to błąd nawigacyjny i trzeba wdrapać się pod górkę z powrotem. Tu wychodzą na jaw zalety rowerka terenowego, bo wjeżdża całkiem dziarsko. Szlak poprowadzony jest dalej "granią" długiej wydmy, aby sprowadzić do szerokiej leśnej drogi obok "Biura Lasu" (!). W tych czasach nawet las ma biuro.
Nawet chciałem podjechać do Międzylesia kolejką, ale w niedziele nie kursuje zbyt często, więc dla zdrowotności, bocznymi uliczkami dojechałem na "start". Start, czyli pętlę autobusową niedaleko Centrum Zdrowia Dziecka, którego monumentalny gmach minąłem po drodze.
Zagłębiam się w las i leśną droga, która nominalnie jest jedną z tysięcy warszawskich ulic (!) jadę w kierunku północnym. Jest ładnie. Mróz lekko szczypie w policzki, w niektórych miejscach szlak poprowadzony jest urokliwymi przecinkami wśród sosnowych lasów i tak jest, aż do miejsca, gdzie przecina go DK2. Dwupasmówka z takim ruchem (mimo niedzielnego przedpołudnia) i pasem zieleni wygrodzonym stalowymi linami, sprawia, że nadkładam drogi jadąc najpierw na wschód, a potem na zachód, aby znaleźć się dokładnie po przeciwnej stronie krajówki. Bardzo niebezpieczne miejsce, gdyby chcieć przekroczyć szosę na wprost.
Znowu jestem w lesie. Podobno to uroczysko im. Jana III Sobieskiego. Z całym szacunkiem, ale nie dostrzegam nic uroczego. Zwykły podmiejski lasek.
W lasku górka, a na górce pomnik. Kamień z napisem upamiętniającym ćwiczenia POW przeprowadzone pod okiem samego Komendanta. Zjeżdżam na moment do Rembertowa, ale to błąd nawigacyjny i trzeba wdrapać się pod górkę z powrotem. Tu wychodzą na jaw zalety rowerka terenowego, bo wjeżdża całkiem dziarsko. Szlak poprowadzony jest dalej "granią" długiej wydmy, aby sprowadzić do szerokiej leśnej drogi obok "Biura Lasu" (!). W tych czasach nawet las ma biuro.
Z lasu wyjeżdżam na wąskie uliczki Rembertowa. Kluczę pomiędzy domami jednorodzinnymi dojeżdżając do kościoła. Za kościołem robi się bardziej miejsko, ulice szersze, domy wyższe. Przejeżdżam tunelem pod torami i wydostaję się na główną aleję miasta, noszącą imię gen. Antoniego Chruściela "Montera". Za czasów PRL nosiła imię Antoniego Wieczorkiewicza (ppor. piechoty, komunisty, skazanego na karę śmierci, którą Prezydent St. Wojciechowski zamienił w drodze łaski na 15 lat więzienia; zastrzelonego przez policjanta na stacji granicznej w Kołosowie tuż przed próbą wymiany z Sowietami, na więzionych przez nich Polaków). Jak piszą niektórzy Wieczorkiewicz i sądzony oraz skazany razem z nim Bagiński podobno byli niewinni zarzucanych im czynów, tj. serii zamachów bombowych w II RP i przygotowań do eksplozji w Cytadeli Warszawskiej, ale bezspornie należeli do tzw. "wojskówki" KPRP. Czy komuniści czcili by ich tak ostentacyjnie w PRL, gdyby nie "zasłużyli" się czymś więcej niż tylko przynależnością do partii komunistycznej?
Dalej ul. Paderewskiego, która z każdym dziesiątkiem metrów robi się coraz węższa, a na koniec jako gruntówka prowadzi do lasu.
Las już niewielki i po niedługiej jeździe wyjeżdżam na asfalt do Zielonki. Okolice mocno rozkopane, budują (chyba) obwodnicę Marek.
Przez senne uliczki dojeżdżam do okolic stacji kolejowej. Ciągle budują przejazd pod torami, wszystko rozkopane, tonie w błocie i ogólnym bałaganie. Znajduję jeszcze czas, aby rzucić okiem na miejscowy kościół i ze stacji dojechać kolejką do Warszawy Wileńskiej. Później tylko kawałek przez ul. Brzeską do Warszawy Wschodniej i kolejką do domu.
Dalej ul. Paderewskiego, która z każdym dziesiątkiem metrów robi się coraz węższa, a na koniec jako gruntówka prowadzi do lasu.
Las już niewielki i po niedługiej jeździe wyjeżdżam na asfalt do Zielonki. Okolice mocno rozkopane, budują (chyba) obwodnicę Marek.
Przez senne uliczki dojeżdżam do okolic stacji kolejowej. Ciągle budują przejazd pod torami, wszystko rozkopane, tonie w błocie i ogólnym bałaganie. Znajduję jeszcze czas, aby rzucić okiem na miejscowy kościół i ze stacji dojechać kolejką do Warszawy Wileńskiej. Później tylko kawałek przez ul. Brzeską do Warszawy Wschodniej i kolejką do domu.
Zielonka. Kościół pw. MB Częstochowskiej© skaut
Zdjęcia z wycieczki (link)