Kołobrzeg - Łazy

Wtorek, 3 lipca 2007 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Trasa: Kołobrzeg - Podczele - Ustronie Morskie - Wieniotowo - Gąski - Sarbinowo - Chłopy - Mielno - Unieście - Łazy

Plaża za Sarbinowem © skaut
Kołobrzeg. Budzi mnie ulewa. Niebo całe zasnute ołowianymi chmurami. Leje. Zanim jednak zjadłem śniadanie, spakowałem sakwy, ogoliłem się i zakończyłem wszystkie poranne czynności – przestało padać. Wyjeżdżam ze schroniska o 10:20. To już prawidłowość, że rytm dnia wyznaczają godziny otwierania i zamykania schronisk w których nocuję. Kieruję się na dworzec PKP, aby sprawdzić połączenia kolejowe do Ustronia Morskiego. Tak na wszelki wypadek, gdyby znowu zaczęło lać – chciałbym sobie skrócić drogę podjeżdżając koleją. Na szczęście dla spójności wyjazdu rowerowego, zarzucam tę myśl, na co wpływ ma klarująca się słoneczna pogoda. Postanawiam dokupić sobie garderobę. Brakuje mi czegoś z długim rękawem, co nie byłoby polarem, kurtką przeciwdeszczową, a jednocześnie osłoniło ramiona przed wiatrem. W sklepie turystycznym przy ul. E. Gierczak wybór pada na koszulę czeskiej firmy Hannah. Przymierzam też pelerynę i spodnie przeciwdeszczowe. Następnie przychodzi czas na zakupy dla roweru. Dłuższy czas kręcę się po mieście usiłując zlokalizować sklep rowerowy „przy wiadukcie”. Wreszcie okazuje się, że wiadukt, to po prostu przejście, kładka nad torami nieopodal dworca. Kupuję nowy licznik, przyczepianą do kasku małą czerwoną lampkę i nowy bidon. Lampkę na kask chcę mieć po wczorajszym doświadczeniu jazdy w deszczu, gdy nagle wokół zrobiło się granatowo. Tak zleciał mi czas do 12:40. Dzwonię jeszcze do K. i wreszcie ruszam w drogę. Jadę krajową „11” w stronę Koszalina. W Sianożętach skręcam na północ i po kilku kilometrach jestem w Ustroniu Morskim. Kolejne, typowe polskie wczasowisko nadmorskie. Neogotycki kościół po lewej stronie drogi i wjeżdżam do lasu. Najpierw asfalt, potem beton wreszcie droga gruntowa. Po porannej ulewie droga jak w opisie Transcarpatii. Rower piszczy w błocie ale jedzie. Przydają się pełne błotniki. Wreszcie spotykam rowerzystów. Spakowani na lekko, pewnie jednodniowi wycieczkowicze. W Wieniotowie urocze ujście rzeki Czerwonej do morza. Dwie bazy Marynarki wojennej po drodze. Baza techniczna, potem jakaś radarowa. Wreszcie Gąski. Z drogi ładnie widać latarnię morską. Wdrapuję się na jej szczyt. Widać wspomniany radar i wieżę kościoła w Sarbinowie. Chwila przerwy. Telefon do W., łyk soku pomidorowego i w drogę. Następna latarnia będzie dopiero w Darłowie. Długie przebywanie na latarni morskiej jest nieopłacalne, bo kilkaset metrów dalej, po lewej stronie zatrzymała mnie pierogarnia „Primavera”. Pyszne ruskie, choć nie takie jak u Mamy, chłodnik „na ostro” (z orzechami włoskimi, a na deser herbata lychee. Warto było się zatrzymać.
Z Gąsek przez Sarbinowo do Mielna. Sarbinowo wspominam jako miejsce naszych wspólnych wakacji z K. i małą T. rok wcześniej. Jadę po mierzei oddzielającej Jezioro Jamno od Bałtyku i wjeżdżam do Łazów. Dojeżdżam do ośrodka wczasowego, w którym przyjdzie spędzić mi najbliższą noc. Z balkonu macha mi ręką W. Zaliczam mycie siebie pod prysznicem i roweru z węża ogrodowego. Ależ się błyszczy. Robię jeszcze przepierkę i zasiadam ze szwagrostwem do kolacji. Jest pyszna. Gadamy do późnej nocy. Kładąc się wreszcie spać, zastanawiam się – jaka rano będzie pogoda? Zapowiadają przejście kolejnego frontu atmosferycznego z zachodu na wschód, co nie jest dobrym prognostykiem.

Galeria zdjęć

Gminy: Ustronie Morskie (49), Będzino (50) i Mielno (51).

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!