Do Torunia ciemną nocką

Piątek, 1 lipca 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Na przełomie czerwca i lipca pojawiła się konieczność wyjazdu do Torunia. Dla odmiany, zamiast jak dotychczas samochodem, pojechałem na rowerze. Z Warszawy, zaraz po pracy, wydostałem się kolejką KM – dla uniknięcia mozolnego wydłubywania się z popołudniowego ścisku wielkiego miasta. Na początek trasy wyznaczyłem sobie Łowicz. Nie bawiąc się w podziwianie książęco-biskupiego miasta wyruszyłem dziarsko na północ, lokalną drogą przez Błędów i Karnków. Równy asfalt, znikomy ruch, ciepło to pierwsze wrażenia z jazdy. W Wejscu odbijam na zachód i trochę gorszą drogą docieram do Kiernozi. Na wjeździe (od wschodniej strony) mijam pałacowy park ogrodzony ceglanym murem, później kościół, w którego krypcie pochowano metresę Napoleona I - Marię Walewską. Środek rynku przyozdobiony rzeźbą dzika będącego symbolem miasta. Wyjazd na północ drogą 584, a następnie za Osmolinem znowu odbicie na zachód. Wąskimi lokalnymi drogami, a na dwóch odcinkach drogą polną i leśną dojeżdżam do Szczawina Kościelnego. Krótki postój pod sklepem na uzupełnienie wody w bidonie i dalej już DW573 do Gostynina. Droga niezłej jakości wiedzie w dużej części przez lasy parku krajobrazowego. W samym Gostyninie kiepskie drogi rowerowe wyłożone kostką i odgrodzone od jezdni wysokim krawężnikami. Wyjazd z miast też poprowadzony po DDR, która wraz z tablicą końca miejscowości ucina się jak od noża. Dziwna to logika, aby w terenie zabudowanym z obniżoną często dopuszczalną prędkością do 40 km/h wygania się rowerzystów na drogi dla rowerów, natomiast poza terenem zabudowanym muszą korzystać z jezdni, gdzie wyprzedzające pojazdy częstokroć przekraczają dopuszczalne 90 km/h. Gdy znalazłem się za Gostyninem zaczęło się zmierzchać. Drogą wojewódzką (DW265) wjechałem do Kowala już po ciemku. Na chwilę zatrzymałem się pod pomnikiem Kazimierza Wielkiego, ozdobionego na okoliczność EURO 2016 biało czerwonym szalikiem. Pomnik, jaki wystawili swojemu krajanowi Kowalowianie jest (podobno) największym w Polsce pomnikiem wykutym z jednego bloku granitu. Pokręciłem się z ciekawości po mieście i ruszyłem w dalszą drogę, w Gołaszewie zbaczając nieco w celach zaliczeniowo-gminnych. Do Brześcia Kujawskiego dotarłem tuż przed północą. Przejeżdżając obok gotyckiego kościoła św. Stanisława Biskupa zadumałem się nad zmiennością losów niektórych miast. Taki Brześć – kiedyś miasto książęce, stolica niewielkiego wprawdzie ale księstwa, które dało nam królewską, ostatnią gałąź trojga Piastów na wawelskim tronie licząc Władysława, Kazimierza i Jadwigę. Teraz małe senne miasteczko, nawet nie centrum Kujaw. Zdążyłem jeszcze kupić kawę na Orlenie, zanim załoga przystąpiła do liczenia dziennego utargu i wzmocniony tym napitkiem ruszyłem na ostatni odcinek trasy. Drogą wojewódzką [268] dojechałem do Wieńca, a następnie DW 252 i 266 do Aleksandrowa Kujawskiego. Nocny przejazd przez miasto i wyjeżdżam na starą „jedynkę”, czyli obecnie DK 91. Odcinek znany już i przejechany w ramach Wiślanej Trasy Rowerowej i BBT’14. Szerokie wygodne pobocze, ale asfalt miejscami pozostawiający wiele do życzenia. Około trzeciej po północy dojeżdżam na toruńskie Stawki i kładę się spać w mlecznym świetle przedświtu. Sobota przeznaczona na prace ogrodnicze i krótki wyskok na Stare Miasto. Powrót prawie pustym pociągiem PR.
Toruń. Panorama (02.07.2016)
Toruń. Panorama (02.07.2016) © skaut
Zdjęcia z wycieczki
Mapka:

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!