Dwa bałwanki, czyli podsumowanie roku 2015
Czwartek, 31 grudnia 2015
· Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Dwa krzesełka
Dziś ostatni dzień na rowerze w 2015 r. Przejechany zwyczajowy dystans todwa krzesełka (44 km), czyli najkrótsza/najdogodniejsza rowerowo droga z Józefowa do Warszawy i z powrotem. Mówiąc zwyczajnie: do roboty i z powrotem (DPD). Było tych dojazdów w tym roku znacznie więcej niż dotychczas. Jeździłem kiedy tylko mogłem, a dzień roboczy nie był bardzo "garniturowy" lub z innych przyczyn wymagający korzystania z samochodu albo komunikacji publicznej. Zebrało się tego w sumie ponad 4 tys. km. Jedynym pustym miesiącem bez jazdy rowerem był luty. Nie wynikało to wcale z aury, bo ta była nadzwyczaj w tym roku (całym!) korzystna dla pedalarzy, ale z kontuzji, którą odniosłem na nartach (!). Takie są skutki "zdrady" roweru. Zerwanie przyczepu mięśnia czwórgłowego wyłączyło mnie na cały miesiąc, a mocno ograniczyło w kolejnym, czyli marcu. Cudem, a przede wszystkim cudownymi rękami mojej rehabilitantki (nb. aktywnej kolarki MTB z przejechanym m. in. Cape Epic na koncie) zostałem postawiony na nogi tak, że w kwietniu mogłem wystartować w brevecie na dystansie 200 km organizowanym przez Randonneurs Polska. W tej kategorii opisać trzeba jazdę
Na sportowo
Cały sezon, jako ciągle początkujący w tych klockach, mogę uznać za udany. Ukończone brevety randonnerskie także na dystansach 400 km i 600 km, a przede wszystkim impreza roku, czyli Ultramaraton "Góry MRDP" na dystansie 1122 km pomiędzy Przemyślem a Świeradowem Zdrój. Dorzucając do tego dłuższe, samotne przejazdy z Poznania do Łowicza (kwiecień) i z Warszawy do Kluczborka (lipiec), uzbierało się tych kilometrów drugie 4 tys. (z ogonkiem).
Krajoznawczo
rok 2015 także mogę zaliczyć do udanych. Wreszcie udało mi się (po dwóch latach przerwy) uzupełnić brakujący odcinek Wiślanej Trasy Rowerowej (WTR) pomiędzy Fordonem a Świeciem. Już mogę odpowiedzialnie i prawdziwie stwierdzić, że przejechałem wzdłuż CAŁEJ Wisły, od źródeł do ujścia. Że nie zrobiłem tego w ramach jednego wyjazdu? Trudno, tak bywa, zważywszy ograniczoną liczbę dni urlopu, które można poświęcić na rower. Do krajoznawstwa zaliczam też zabawę w zbieranie gmin, których w tym roku zaliczyłem 205 (prawie 1/3 ogólnej liczby).
Dwa bałwanki
to oczywiście początkowe cyfry z ogólnego tegorocznego dystansu 8890 km.
Jeżeli dalej będę TAK dalej jeździł, to może w 2016 będzie tych kilometrów jeszcze więcej. Zwłaszcza, że na horyzoncie nowe brevety i impreza roku, czyli Bałtyk Bieszczady Tour'16 na dystansie 1008 km w formule non-stop.
Dziś ostatni dzień na rowerze w 2015 r. Przejechany zwyczajowy dystans todwa krzesełka (44 km), czyli najkrótsza/najdogodniejsza rowerowo droga z Józefowa do Warszawy i z powrotem. Mówiąc zwyczajnie: do roboty i z powrotem (DPD). Było tych dojazdów w tym roku znacznie więcej niż dotychczas. Jeździłem kiedy tylko mogłem, a dzień roboczy nie był bardzo "garniturowy" lub z innych przyczyn wymagający korzystania z samochodu albo komunikacji publicznej. Zebrało się tego w sumie ponad 4 tys. km. Jedynym pustym miesiącem bez jazdy rowerem był luty. Nie wynikało to wcale z aury, bo ta była nadzwyczaj w tym roku (całym!) korzystna dla pedalarzy, ale z kontuzji, którą odniosłem na nartach (!). Takie są skutki "zdrady" roweru. Zerwanie przyczepu mięśnia czwórgłowego wyłączyło mnie na cały miesiąc, a mocno ograniczyło w kolejnym, czyli marcu. Cudem, a przede wszystkim cudownymi rękami mojej rehabilitantki (nb. aktywnej kolarki MTB z przejechanym m. in. Cape Epic na koncie) zostałem postawiony na nogi tak, że w kwietniu mogłem wystartować w brevecie na dystansie 200 km organizowanym przez Randonneurs Polska. W tej kategorii opisać trzeba jazdę
Na sportowo
Cały sezon, jako ciągle początkujący w tych klockach, mogę uznać za udany. Ukończone brevety randonnerskie także na dystansach 400 km i 600 km, a przede wszystkim impreza roku, czyli Ultramaraton "Góry MRDP" na dystansie 1122 km pomiędzy Przemyślem a Świeradowem Zdrój. Dorzucając do tego dłuższe, samotne przejazdy z Poznania do Łowicza (kwiecień) i z Warszawy do Kluczborka (lipiec), uzbierało się tych kilometrów drugie 4 tys. (z ogonkiem).
Krajoznawczo
rok 2015 także mogę zaliczyć do udanych. Wreszcie udało mi się (po dwóch latach przerwy) uzupełnić brakujący odcinek Wiślanej Trasy Rowerowej (WTR) pomiędzy Fordonem a Świeciem. Już mogę odpowiedzialnie i prawdziwie stwierdzić, że przejechałem wzdłuż CAŁEJ Wisły, od źródeł do ujścia. Że nie zrobiłem tego w ramach jednego wyjazdu? Trudno, tak bywa, zważywszy ograniczoną liczbę dni urlopu, które można poświęcić na rower. Do krajoznawstwa zaliczam też zabawę w zbieranie gmin, których w tym roku zaliczyłem 205 (prawie 1/3 ogólnej liczby).
Dwa bałwanki
to oczywiście początkowe cyfry z ogólnego tegorocznego dystansu 8890 km.
Jeżeli dalej będę TAK dalej jeździł, to może w 2016 będzie tych kilometrów jeszcze więcej. Zwłaszcza, że na horyzoncie nowe brevety i impreza roku, czyli Bałtyk Bieszczady Tour'16 na dystansie 1008 km w formule non-stop.
(Zdjęcie z uprzejmych zasobów Fundacji Randonneurs Polska)