Suwalszczyzna. Szypliszki

Poniedziałek, 19 stycznia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Suwalszczyzna w moich wspomnieniach.
Suwalszczyznę lubię za jej bezpretensjonalność i ujmującą prostotę. Pomimo licznych atrakcji krajoznawczych i turystycznych, częściej można tu zobaczyć ciągnik rolniczy niż kampera. Miejscowi, zasiedziali od pokoleń, wyraźnie zaznaczają odrębność swojej krainy od pobliskich Mazur. Rowerowo odwiedziłem ten zakątek dwukrotnie. W 2009 r. w Suwałkach rozpoczynałem, rozłożoną na 4 raty podróż dookoła Polski. Cztery lata później, w 2012 r. zamykałem pętlę. Ale co to były za odwiedziny. Pierwsze trwały zaledwie kilka godzin. Po wyładowaniu się z pociągu, osławionej „Hańczy” relacji Warszawa Zachodnia – Suwałki, z kultowym wagonem rowerowym w składzie, uciekałem przed nadciągającą burzą przez Jeleniewo, Rutkę – Tartak, Rowele i Wiżajny. Jeszcze na Górze Rowelskiej zjadłem upichcony naprędce obiad, ale nocowałem już na terenie Prus, tj. Mazur w Stańczykach pod słynnymi mostami. Końcówka, w 2012 r., wyglądała podobnie. Najpierw z Krynek dojechałem do Augustowa, później spacerowym tempem do Wigier i ostatniego dnia króciuteńki zjazd do Suwałk i powrót „Hańczą” do Warszawy. Po tych przejazdach pozostały wspomnienia, trochę zdjęć, kreska na mapie i jeszcze wiele miejsc do objechania. Były jeszcze rodzinne pobyty w tych okolicach, ale bez rowerów – więc to całkiem inna historia.

Droga do Szypliszek

N + R
Ferie zimowe w tym roku, nb. rozpoczynające się na Mazowszu bardzo wcześnie, bo w połowie stycznia postanowiliśmy spędzić rodzinnie właśnie na Suwalszczyźnie, mając głównie na uwadze naukę jazdy na nartach (N) naszych dzieci w sympatycznym ośrodku narciarskim nad Jez. Szelment Wielki, ale także, aby po półrocznym zabieganiu pobyć ze sobą razem. Tym nie mniej, prawie w ostatniej chwili przed wyjazdem na bagażnik dachowy obok biegówek „wrzuciłem” rower (R) mając cichą nadzieję, że może przy tej okazji uda się urządzić parę przejażdżek i przynajmniej uzupełnić cztery brakujące cztery gminy powiatu sejneńskiego. Wyjazd z domu mieliśmy jeszcze w aurze prawie wiosennej. Drugi tydzień stycznia był w okolicach Warszawy wyjątkowo ciepły. Po przyjeździe okazało się, że Suwalszczyzna nie darmo cieszy się opinią polskiego bieguna zimna. Nocą temperatury spadały poniżej zera do ok. -4/-5 C, a za dnia nie przekraczały 0 C.
Pierwsza wycieczka
Raczej spacer rowerowy do Puńska i z powrotem. Wstaję przed świtem, piję kawę, zagryzam kawałkiem placka drożdżowego i ok. 7-ej wyprowadzam rower z garażu. Jezdnia śliska. Rowerowe buty, co z tego, że zimowe, ślizgają się, aż miło. Rower, o dziwo, dzięki zimowym, kolczastym oponom jedzie stabilnie. Szybki zjazd do Wołowni i podjazd na grzbiet moreny ciągnącej się po północno zachodniej stronie Jezior: Szelment Wielki i Szelment Mały. Lubię tę porę dnia. Takie przedświtanie. Zdaje mi się, że tu na północy, zimą słońce wstaje później niż w centrum Polski. Świat cały oszroniony, przez mgłę (bo jest mgła) zaczynają się przebijać pierwsze promienie słońca. Jedzie się zaskakująco dobrze. Początkowo tylko przerzutki nie chcą współpracować, reagując jakby z opóźnieniem. Podejrzewam, że podczas transportu w deszczu woda wcisnęła się do pancerzy linek i tam już zamarzła. Droga faluje, a wokół pusto cicho, spokój. Tylko na przystanku kilku gimnazjalistów czeka na szkolny autobus. Przejeżdżam przez Becejły. Nazwę wzięły podobno od imienia młodego rybaka (Becejło), który miał śmiałość zakochać się w księżniczce Igiel. Jej imię nosi z kolei pobliskie jezioro, leżące w tej samej rynnie polodowcowej, co Szelmenty i połączone z nimi rzeczką Szelmentką. Krajobraz robi się taki bardziej karpacki. Droga wije się i wznosi serpentynką, oszronione i ośnieżone świerki przebijają zamglone niebo. Z lasu wyjeżdżam do Szypliszek.

Szypliszki
Mała wioska w kształcie litery T, a zarazem siedziba gminy. Daszek od „T” to kawałek DK 8 wiodącej do przejścia granicznego z Litwą w Budzisku, nóżka „T” to droga do Becejł i dalej do Rutki-Tartaku i Gołdapi. Gminy Szypliszki brakowało mi wśród „zdobyczy”, więc z radością konstatuję wykonanie ¼ założonego planu. Gmina ma w herbie na zielonej tarczy ścięty pień dębu, z którego wyrastają po obu stronach młode gałązki. Nie wiem, co to symbolizuje. Może żywotność, pomimo upływu lat? Coś w tym jest, bo gminą rządzi nieprzerwanie od dwunastu lat ten sam wójt, który w ostatnich wyborach odnowił swój mandat na kolejne cztery lata i - jak sądzę - nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Miejscowa drużyna piłkarska LZS Szypliszki (białe koszulki, czarne spodenki) prezentuje stabilną formę, osiągając nawet sukcesy na miarę swoich możliwości, biorąc udział w rozgrywkach Ludowych Zespołów Sportowych. Dziś nie kibicuję piłkarzom, jadę zaś dalej. Do Puńska. Przecinam ruchliwą „ósemkę” i spokojną, boczną drogą jadę w kierunku Sejn, a później na rozwidleniu do Puńska. Wcześniej w Słobódce, zaraz za Szypliszkami mijam położoną na wzgórzu dużą, nową szkołę, która – jak przypuszczam – zaspokaja usługi edukacyjne całej gminy. Droga znowu robi się „karpacka” zjazdy i podjazdy, świerki, strumienie w dolinach, coraz więcej śniegu w lesie. Dojeżdżam do rogatek Puńska.

W samej miejscowości byliśmy z rodziną na „litewskim odpuście” w dniu 15 sierpnia, a ponieważ robi się coraz bardziej mgliście decyduję się na powrót.

Chwilę później pada mi garmin, którego lekkomyślnie nie naładowałem przed wyjazdem. Nie tyle chodzi o nawigację, ale o funkcje licznika i zapis śladu. Rezerwowo odpalam endomondo, aby choć kawałek mieć zapisany. Powrót tą samą trasą, Szypliszki, Becejły, gdzie znowu widzę słońce i mogę sfotografować ładnie położony kościół.

Przejma Wysoka, Urzyn leżący na pokładach rudy żelaza, Wołownia i już Leszczewo, gdzie kwaterujemy w „agroturystyce”. Śniadanko z rodziną i jedziemy z naszą „młodzieżą” do szkółki narciarskiej.
Zaliczone gminy: Szypliszki i Puńsk. Dodam tylko, że Puńsk zwany stolicą polskich Litwinów ma ładny herb przedstawiający Św. Piotra. Ma wygląd małego miasteczka, choć praw miejskich nie posiada. Ale ma za to Liceum Ogólnokształcące, co jest typowe i właściwe dla miast powiatowych. Ale taka tu specyfika, bo ten ogólniak ma litewski język wykładowy (od 1957 r.) Władza gminna jest tu stabilna, ten sam wójt rządzi gminą już od 16 lat i pełni swój zaszczytny urząd kolejną, już piątą kadencję. Klubu piłkarskiego (seniorów) brak.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!