Suwalszczyzna zimą. Piecki. Taciewo
Czwartek, 22 stycznia 2015
· Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
Pobudka przed świtem, kawa,
sękacz, rower. Pogoda stabilna. Oznacza to, że wczorajszy śnieg już został, a w
dodatku nocny mróz ustabilizował pokrywę śnieżną. Bardzo ślisko. Z trudem
utrzymuję równowagę na podjeździe do kwatery. Wołownia, Jeleniewo, kawałek DW …
i skręcam lokalną drogę w kierunku na Okrągłe. Drogi różnią się tym, że
wojewódzka jest czarna, a lokalna zupełnie biała, pokryta kilkucentymetrową
warstwą ubitego i zlodzonego śniegu. Jakoś jadę. Prędkość raczej rekreacyjna.
Wymija mnie kilka samochodów. W ich światłach dobrze widać połysk nawierzchni.
Widoczność tylko na kilkadziesiąt metrów. Z mgły co jakiś czas wyłaniają się
stojące przy drodze pojedyncze gospodarstwa i stojące w polu monstrualne wiatraki
farm wiatrowych. Skręcam na Potasznię. Wczoraj zastanawiałem się jaki rodzaj
śniegu jest najlepszy do jazdy: ubity w koleinie, wzruszony pomiędzy koleinami,
czy świeży na poboczu. Dziś moje rozważania idą w kierunku kolorów. Biała,
szara, czy czarna nawierzchnia. Widać, że coś jechało i odśnieżało, w efekcie
na drodze widać „przecierki” i zróżnicowane pokrycie śniegiem. Wieś o nazwie
Żywa Woda nasuwa skojarzenia ewangeliczne, ale też baśniowe. Podobno w tych
okolicach rozegrała się jakaś bitwa lub potyczka Powstania Styczniowego.
Potasznia. Mostek na Czarnej Hańczy.
Czarna Hańcza
W tym miejscu znacznie szersza niż kilka kilometrów w górę w okolicach Turtula. Widać ile wody zbiera na tym odcinku. Krótki „łącznik” do Osowej, gdzie wyjeżdżam na zupełnie odśnieżoną DW 652 w kierunku Filipowa. Wpinam się (wreszcie) w pedały i trochę przyspieszam. Mgła ogranicza widoczność do ok. 50 metrów. Widoczność na tyle wystarczająca, abym zobaczył miłą dla oka niebieską tabliczkę z nazwą nowej dla mnie gminy Filipów. Dojeżdżam do pierwszych zabudowań wsi Piecki i zawracam. W drodze powrotnej odbijam jeszcze na Taciewo. Drogą wiodącą przesmykiem pomiędzy Jeziorami Taciewo i Grabieńsk „zahaczam kołem” o gminę Bakałarzewo i zawracam. Taciewo zapamiętam jeszcze z jednego powodu. Zachował się w nim stary znak przystanku autobusowego, Okrągła, żółta tarcza w wpisaną czarną kierownicą, napisem PKS nad tarczą i osadzona na betonowym słupku.
Powrót do DW 652. Potasznia, krótka przerwa na odpoczynek i dalsza jazda po zaśnieżonej i śliskiej drodze. Udaje się powrócić bez szwanku z dwiema kolejnymi gminami na koncie.
Czarna Hańcza
W tym miejscu znacznie szersza niż kilka kilometrów w górę w okolicach Turtula. Widać ile wody zbiera na tym odcinku. Krótki „łącznik” do Osowej, gdzie wyjeżdżam na zupełnie odśnieżoną DW 652 w kierunku Filipowa. Wpinam się (wreszcie) w pedały i trochę przyspieszam. Mgła ogranicza widoczność do ok. 50 metrów. Widoczność na tyle wystarczająca, abym zobaczył miłą dla oka niebieską tabliczkę z nazwą nowej dla mnie gminy Filipów. Dojeżdżam do pierwszych zabudowań wsi Piecki i zawracam. W drodze powrotnej odbijam jeszcze na Taciewo. Drogą wiodącą przesmykiem pomiędzy Jeziorami Taciewo i Grabieńsk „zahaczam kołem” o gminę Bakałarzewo i zawracam. Taciewo zapamiętam jeszcze z jednego powodu. Zachował się w nim stary znak przystanku autobusowego, Okrągła, żółta tarcza w wpisaną czarną kierownicą, napisem PKS nad tarczą i osadzona na betonowym słupku.
Powrót do DW 652. Potasznia, krótka przerwa na odpoczynek i dalsza jazda po zaśnieżonej i śliskiej drodze. Udaje się powrócić bez szwanku z dwiema kolejnymi gminami na koncie.