Wpisy archiwalne w kategorii

Miasto

Dystans całkowity:25844.07 km (w terenie 5.66 km; 0.02%)
Czas w ruchu:1188:23
Średnia prędkość:21.75 km/h
Maksymalna prędkość:82.64 km/h
Suma podjazdów:57059 m
Maks. tętno maksymalne:215 (116 %)
Maks. tętno średnie:153 (83 %)
Suma kalorii:929947 kcal
Liczba aktywności:860
Średnio na aktywność:30.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Józefów

Niedziela, 7 lutego 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Po 25-dniowej przerwie znowu na rowerze. Przejażdżka z synem po józefowskich DDR-ach.

Śliska sprawa

Wtorek, 12 stycznia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Ślizgawica
Rano standardowy odcinek do pracy: (Józefów): Lelewela, 3 Maja, (Warszawa): Włókiennicza, Ciepielowska, Mozaikowa, Brodnicka, Liliowa, Tawułkowa, Przewodowa, Strzygłowska, Wał Miedzeszyński, Józefa Becka, Czerniakowska, Łazienkowska, Myśliwiecka, Górnośląska. Na Wale Miedzeszyńskim - horror. Nieodśnieżony, zlodowaciały, zalany wodą leżącą w zdradliwych mikrokoleinach po licznych - nawet o tej porze roku - rowerzystach. Mimo kolcowatych opon trochę bujało na boki, bujało zwłaszcza obciążonym tyłem. Coś się musi zmienić, albo niech spadnie solidny śnieg, albo niech to się całkiem roztopi, albo niech to oczyszczą. Wkurzają odśnieżone chodniki, którymi nikt, dosłownie NIKT nie chodzi, np. wzdłuż Trasy Siekierkowskiej i zalodzone równoległe DDR-y i z licznymi "tropami" opon, wywrotek (!) i podprowadzania na piechotę w trudnych miejscach.
Po południu
Po południu już spokojnie, bo po asfaltach. Najpierw na "bliską" Wolę, potem na Nowolipki i powrót Marszałkowską, Świętokrzyską, Tamką i Mostem Świętokrzyskim, a następnie Wybrzeżem Szczecińskim do Trasy Łazienkowskiej. Tu przekonałem się, że nie należy wierzyć wszystkiemu, co piszą w internetach. Rzekomo gotowa ścieżka rowerowa wzdłuż Trasy "Ł", obśmiana już za kilkadziesiąt przejść dla pieszych, wcale nie jest skończona. Na pewno nie na odcinku od Mostu do Afrykańskiej. Ale mimo tego było szybciej. Lekki mrozik ustabilizował podłoże, wintery przyjemnie szumiały pryskając na boki szadzią. Na drodze "przy torach", czyli ul. Patriotów niewielki ruch i można było nieco podgonić.
Ładna iluminacja ul. Świętokrzyskiej:
Warszawa, ul. Świętokrzyska © skaut



Warszawa (DP)

Poniedziałek, 11 stycznia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Poranna jazda do pracy. Drogi przejezdne, z wyjątkiem DDR na Wale Miedzeszyńskim. Koszmar. Nieodgarnięty śnieg, następnie rozmrożony, polany niedzielnym deszczem i przymarznięty na nowo. 6 km wytężonej uwagi.

Józefów (PD)

Poniedziałek, 11 stycznia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Byłoby całkiem nieźle, gdyby drogi dla rowerów były odśnieżane. Rozjeżdżony i przymarznięty, pomimo odwilży, śnieg - koszmar! Najgorzej niestety ciągle na Wale Miedzeszyńskim

Jaki to znak?

Niedziela, 10 stycznia 2016 · Komentarze(2)
Kategoria Miasto
Dziś krótka przejażdżka "techniczna" po Józefowie. Oraz zagadka: czy rowerzysta może poruszać się (jechać) po drodze dla rowerów oznaczonej w taki sposób?
Zakaz-Nakaz! (Józefów, ul. Wawerska)
Zakaz-Nakaz! (Józefów, ul. Wawerska) © skaut

Znak u góry to "Zakaz wjazdu" (B-2) oznaczający zakaz wjazdu pojazdów na drogę lub jezdnię od strony jego umieszczenia; zakaz dotyczy również kolumn pieszych i poganiaczy. Tyle przynajmniej wynika z przepisu par. 17 ust. 1 rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych (Dz. U. Nr 170, poz. 1393 z późn. zm.). Poniżej zaś mamy "wspólną tarczę" znaków C-13 i C-16, której poświęcony jest cały par. 40 cyt. rozporządzenia. Zgodnie z tym przepisem znak w tej wersji (z kreską poziomą) oznacza, że droga jest przeznaczona dla pieszych i kierujących rowerami. Kierujący rowerami są obowiązani do korzystania z tak oznakowanej drogi, jeżeli jest ona wyznaczona dla kierunku, w którym oni poruszają się lub zamierzają skręcić. Ruch pieszych i rowerów odbywa się na całej powierzchni tak oznaczonej drogi. Ponieważ w myśl art. 2 pkt 47 Prawa o ruchu drogowym rower jest pojazdem, stanąłem przed nielada dylematem: Jak żyć? Tzn. Jak poruszać się po tej drodze, czy w ogóle mogę jechać po niej rowerem? Który znak jest ważniejszy? Nakazu, czy zakazu?
Takie oto "cudo" postawił zarządca drogi, Burmistrz Józefowa k/Otwocka. Szaradzista jeden!





Pierwszy śnieg

Piątek, 8 stycznia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Pierwszy tydzień pierwszego miesiąca nowego roku bez jazdy na rowerze. Siarczyste mrozy nie zachęcały do pedałowania, chociaż drogi były suche i czarne. Dziś debiut 2016. Zaskoczyło mnie łagodne powietrze i odczuwalne raczej w miły sposób ciepło. Założyłem jednak przezornie kilka warstw zimowej odzieży i chyba dobrze. Niestety ręce ciągle mi marzną pomimo różnych kombinacji z rękawiczkami. Używam naprzemiennie narciarskich - pięciopalczastych i rowerowych z polaru - niewiele pomaga. Po kilkudziesięciu minutach zimno mi w koniuszki kciuka i wskazującego. Dobrze, że niedługo wiosna i skończą się tego rodzaju problemy.
Na ścieżce do pracy (bo gdzieżbym mógł pojechać?), rano chyba z sześcioro rowerzystów widziałem. Często spotykanego eleganckiego sakwiarza (Ortlieb, Gore itp.) pozdrowiłem "dzień dobry" i powinszowałem mu dobrego Nowego Roku.
Droga raczej spokojna, aczkolwiek nie odśnieżona. Zimówki wreszcie w swoim żywiole. Poza kolcami mają zaletę szybkiego oczyszczania się ze śniegu. Wystarczy, że złapią kawałek twardego podłoża, a zgromadzony pomiędzy kostkami bieżnika śnieg widowiskowo rozpryskuje się na boki.
Droga powrotna, po 18 ej z Warszawy już nie taka łatwa. W ciągu dnia napadało nowego śniegu.

Warszawa. Park Ujazdowski
Warszawa. Park Ujazdowski © skaut

Park wygląda uroczo, ale DDR-y, którymi jechałem już nie. Zupełnie nie rozumiem polityki odśnieżania w Warszawie. Wzdłuż Czerniakowskiej odśnieżono chodnik (po wschodniej stronie), ale biegnącej obok drogi dla rowerów już nie, chociaż chodnikiem na odcinku pomiędzy Mostem Łazienkowskim, a Zaruskiego mało kto chodzi. W związku z zaśnieżeniem spędziłem nieco więcej czasu na rowerze, choć odcinek do domu wybrałem najkrótszy.
Na DDR na Wale Miedzeszyńskim wyprzedził mnie inny rowerzysta. Szybki był.



Dwa bałwanki, czyli podsumowanie roku 2015

Czwartek, 31 grudnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Dwa krzesełka
Dziś ostatni dzień na rowerze w 2015 r. Przejechany zwyczajowy dystans todwa krzesełka (44 km), czyli najkrótsza/najdogodniejsza rowerowo droga z Józefowa do Warszawy i z powrotem. Mówiąc zwyczajnie: do roboty i z powrotem (DPD). Było tych dojazdów w tym roku znacznie więcej niż dotychczas. Jeździłem kiedy tylko mogłem, a dzień roboczy nie był bardzo "garniturowy" lub z innych przyczyn wymagający korzystania z samochodu albo komunikacji publicznej. Zebrało się tego w sumie ponad 4 tys. km. Jedynym pustym miesiącem bez jazdy rowerem był luty. Nie wynikało to wcale z aury, bo ta była nadzwyczaj w tym roku (całym!) korzystna dla pedalarzy, ale z kontuzji, którą odniosłem na nartach (!). Takie są skutki "zdrady" roweru. Zerwanie przyczepu mięśnia czwórgłowego wyłączyło mnie na cały miesiąc, a mocno ograniczyło w kolejnym, czyli marcu. Cudem, a przede wszystkim cudownymi rękami mojej rehabilitantki (nb. aktywnej kolarki MTB z przejechanym m. in. Cape Epic na koncie) zostałem postawiony na nogi tak, że w kwietniu mogłem wystartować w brevecie na dystansie 200 km organizowanym przez Randonneurs Polska. W tej kategorii opisać trzeba jazdę
Na sportowo
Cały sezon, jako ciągle początkujący w tych klockach, mogę uznać za udany. Ukończone brevety randonnerskie także na dystansach 400 km i 600 km, a przede wszystkim impreza roku, czyli Ultramaraton "Góry MRDP" na dystansie 1122 km pomiędzy Przemyślem a Świeradowem Zdrój. Dorzucając do tego dłuższe, samotne  przejazdy z Poznania do Łowicza (kwiecień) i z Warszawy do Kluczborka (lipiec), uzbierało się tych kilometrów drugie 4 tys. (z ogonkiem).
Krajoznawczo
rok 2015 także mogę zaliczyć do udanych. Wreszcie udało mi się (po dwóch latach przerwy) uzupełnić brakujący odcinek Wiślanej Trasy Rowerowej (WTR) pomiędzy Fordonem a Świeciem. Już mogę odpowiedzialnie i prawdziwie stwierdzić, że przejechałem wzdłuż CAŁEJ Wisły, od źródeł do ujścia. Że nie zrobiłem tego w ramach jednego wyjazdu? Trudno, tak bywa, zważywszy ograniczoną liczbę dni urlopu, które można poświęcić na rower. Do krajoznawstwa zaliczam też zabawę w zbieranie gmin, których w tym roku zaliczyłem 205 (prawie 1/3 ogólnej liczby).
Dwa bałwanki
to oczywiście początkowe cyfry z ogólnego tegorocznego dystansu 8890 km.
Jeżeli dalej będę TAK dalej jeździł, to może w 2016 będzie tych kilometrów jeszcze więcej. Zwłaszcza, że na horyzoncie nowe brevety i impreza roku, czyli Bałtyk Bieszczady Tour'16 na dystansie 1008 km w formule non-stop.

(Zdjęcie z uprzejmych zasobów Fundacji Randonneurs Polska)


Józefów (PD)

Środa, 30 grudnia 2015 · Komentarze(3)
Kategoria Miasto
Powrót do domu zwykłą, najkrótszą drogą - bo zimno. Na Wale Miedzeszyńskim wyprzedził mnie "sakwiarz". Nieźle popylał, więc pociągnąłem za nim. Zaraz mi średnia przejazdu skoczyła powyżej 20 km/h.

Warszawa (DP)

Środa, 30 grudnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto

Niebezpieczna Agrykola

Wtorek, 29 grudnia 2015 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Wracałem do domu nieco zmienioną trasą prowadzącą m. in. ul. Agrykola. Jest taka uliczka w Warszawie, która łączy Al. Ujazdowskie z ul. Czerniakowską, poprzez ul. Szwoleżerów, będącą  w istocie przedłużeniem Agrykoli. Uliczka cieszy się zasłużoną sławą "górskiego" podjazdu na płaskim Mazowszu. Taka górska premia na miarę naszych możliwości.  Pominę w tym miejscu różne historyczne konteksty, którymi Agrykola obrosła przez wieki, a związane m. in. z pomnikiem Jana III Sobieskiego, Powstaniem Listopadowym, podchorążówką Armii Krajowej. Na co dzień i od święta, jest to popularny ciąg spacerowy łączący szczyt Skarpy Wiślanej z jej podnóżem. 
Warszawa. Ul. Agrykola © skaut

Sąsiedztwo Łazienek Królewskich, Ogrodu Botanicznego, Parku Ujazdowskiego i Traktu Królewskiego tę popularność potęgują. Zwłaszcza jeżeli dodać, że w zasadzie jest wyłączona z ruchu pojazdów. Nie dotyczy to rowerów, o czym informuje stosowna kombinacja znaku B-1 z tabliczkami uzupełniającymi.
Warszawa, znak na ul. Agrykola © skaut

Nadmienić trzeba, że pochyłość Agrykoli jest też często wykorzystywana przez kolarzy do ćwiczenia podjazdów. Zjeżdżać też można i to nawet szybko. Mój dzisiejszy zjazd mógł się źle skończyć i to nie tylko dla mnie. Ulica, pomimo dwóch chodników biegnących po jej obu stronach, bywa zajęta przez pieszych, którzy z niewiadomych przyczyn, tych chodników unikają. Tak było i dzisiaj. Piesi na całej szerokości, obejmującej także, co ważne, pasy dla rowerów wyznaczone stosownymi znakami P-23 (co widać zdjęciach), stosownie do par. 91 ust. 2 rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych (Dz. U. Nr 170, poz. 1393 z późn. zm.)

Widząc pieszych wcale się nie rozpędzałem, ale za to prawie non stop używałem dzwonka. Reagowali nie tylko z ociąganiem, ale i nieukrywanym zdziwieniem. Niestety kobieta schodząca z dziewczynką w wieku 7-8 lat w stronę Czerniakowskiej, tak jakby w ogóle mnie nie słyszała. Nie wiem, może myślała, że dźwięk dzwonka to dodatek do ozdób świątecznych przewieszonych nad ulicą. Uparcie szła pasem dla rowerów. Dopiero po dłuższym czasie dzwonienia pierwsza zareagowała dziewczynka, puściła rękę kobiety (matki?) i zeszła na jezdnię (!) po lewej stronie pasa, a sama kobieta na chodnik po prawej. Widząc to dziewczynka postanowiła przebiec też na chodnik. Na nieszczęście uczyniła to niewiele przed moim przednim kołem. Zacząłem gwałtownie hamować, kolce z opon posypały skrami, a mi wyrwało się przekleństwo. Brzydkie. Coś w rodzaju "Motyla Noga" lub podobnie ... ;-)
Wypadku uniknąłem, a przede wszystkim uniknęło go to dziecko. Ciśnienie za to tak mi się podniosło, że nakrzyczałem na ową kobietę. Niestety przy dziecku. Coś tam wykrzyczałem, że trzeba nie mieć mózgu, żeby dziecko prowadzać na spacer na drodze dla rowerów, gdy obok biegnie normalny chodnik. 
Nie jestem wcale z siebie dumny, choć winy żadnej nie ponoszę, zwłaszcza, że poruszałem się tak jak trzeba-zgodnie z przepisami i jak na fajną górkę jechałem stosunkowo wolno. Żadnego tam dokręcania. Masa roweru (16 kg + sakwa i ciężkie zapięcie) i masa rowerzysty (>80 kg) swoje jednak robi. Niewiele brakowało, a mogło się zdarzyć nieszczęście.
Najgorsze, że w tym miejscu sytuacja może się powtórzyć i ktoś inny nie będzie miał tyle szczęścia.