Dęblin - Radom

Niedziela, 29 listopada 2020 · Komentarze(0)
Trasa: Dęblin - Borek - Opactwo - Bąkowiec - Gródek - Policzna - Patków - Suskowola - Pionki - Jedlnia-Letnisko - Kozłów - Radom

Zakończono przebudowę linii kolejowej Otwock - Dęblin, w związku  z czym otworzyły się znowu szanse na wycieczki rowerowe z wykorzystaniem transportu kolejowego. Pierwszym porannym pociągiem jadę z Józefowa do Dęblina. Przejazd zajmuje około półtorej godziny. W pociągu, zmodernizowanym EN-57, jest na szczęście ciepło. A tymczasem na zewnątrz początek zimy. W nocy spadł pierwszy śnieg i malowniczo pokrył pola,  roślinność i dachy budynków. Na szczęście drogi są czarne i nieoblodzone. Szybko przemykam obok dworca w Dęblinie, mijając parę identycznych drewnianych, piętrowych budynków w stylu dworkowym. Zapewne z czasów budowy Kolei Nadwiślańskiej. Zatrzymuję się na chwilę na Orlenie na espresso. Przy okazji sprzedawca wciska mi ciastko owsiane i małą kanapkę z szynką. Ciastko jem "do kawy", kanapkę pakuję do kieszeni. Na moście przez Wisłę wyprzedzam pluton żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, pod dowództwem przystojnej pani porucznik. Zapewne szli na strzelnicę, bo za chwilę wyprzedziła mnie wojskowa ciężarówka, a zaraz po niej sanitarka. Pod wiaduktem linii kolejowej Radom-Dęblin kieruję się do wsi Borek. Leży - w nowej dla mnie - gminie Gniewoszów, co tłumaczy to odbicie. Pod przydrożnym krzyżem przebieram się. Okazuje się, że koszulka termiczna, gruby polar i kurtka zimowa to na razie za ciepły przyodziewek. Polar wędruje do sakwy, a w jego miejsce zakładam koszulkę z cienkiego fleece'u.
Borek (gm. Gniewoszów) © skaut
Dalej to już konsekwentnie na zachód. Niebo jest jakby ołowiane. Jest wilgotno, szaro i zimno. Nieprzyjemnie. Nawet na moment nie wychodzi słońce. Pachnie nawozem i takim jakimś kapuścianym aromatem. Przypuszczam, że to rzepik wysiany jako poplon, a teraz zaorany rozkłada się w ziemi.
A ziemia to bardzo stara. Gmina nazywa się Sieciechów. Tak, od "tego" Sieciecha, czyli Namiestnika Gondoru Królestwa Polskiego z czasów Władysława Hermana. Sieciech sprowadził też w to miejsce benedyktynów z Francji. Po ich pobycie ostała się wieś Opactwo z opactwem benedyktyńskim właśnie. Benedyktynów już nie ma. Został przepiękny (podobno) barkowy kościół. Niestety dziś w niedzielę, z uwagi na ograniczenie liczby wiernych z powodu epidemii, wejść nie sposób.
Po drodze przejeżdżam przez Garbatkę, a naprawdę wiele wsi o nazwie Garbatka z dodatkowym określeniem: Dziewiątka, Zbyczyn, Nowa. Dojeżdżam do Policzny ładnie położonej we wklęsłości terenu nad stawami. Nad wsią, dawniej będąca własnością Przeździeckich, góruje neogotycki kościół pw. św. Stefana. Podobno Stefan Żeromski brał w nim ślub z Oktawią Rodkiewicz, a świadkiem na ślubie był A. Głowacki (Bolesław Prus).

Policzna. Kościół św. Stefana © skaut
W Policznie zatrzymuję się na drugie śniadanie składające się z kanapki kupionej na Orlenie i herbaty z termosu. Nie wiem jak to się dzieje, ale ilekroć zatrzymuje się w jakiejś wiosce, niezadługo potem, jakby spod ziemi wychodzi obywatel w stroju cokolwiek nieświeżym i z "wczorajszym" oddechem. Tutaj zjawiło się nawet dwóch. Po zwyczajowym "dzień dobry", zobaczywszy, mój mocno już ubłocony strój i rower odstąpili chyba od prośby o datek na lekarstwo na kaca i życząc mi "smacznego" zniknęli równie niespodziewanie, jak się pojawili.
Za Policzną jazda przez las - południowy koniuszek Puszczy Kozienickiej, a w zasadzie jej resztek. Pionki, czyli fabryka prochu i tłocznia płyt winylowych w czasach mojej młodości.
W Jedlni-Letnisko zaczyna mi się robić zimno. Zimowa kurtka rowerowa, taka z Decathlonu, bardziej nadaje się na miasto, gdyż nie transpiruje wilgoci na zewnątrz. wystarczyło, że postałem chwilę na przejeździe kolejowym i zrobiło się tak nieprzyjemnie. Końcówkę wycieczki mam taką, że przez dłuższy czas jadę wojewódzką w stronę Radomia. Następnie zbaczam na północ do wsi Kozłów. Położonej w gminie Jastrzębie - stąd ten eksces na zakończenie.

Zjeżdżam do Radomia. Miasto nie grzeszy urodą. Już zapomniałem, że jest utkane drogami z zakazem jazdy rowerem. Na szczęście pojawiły się nowe drogi rowerowe, więc przejazd nie jest już tak uciążliwy jak podczas BB Tour w 2014 i 2016 r. Wtedy dochodziło jeszcze mocne zmęczenie, późna pora i duży ruch na koniec weekendu. Dziś jest prawie pusto na ulicach.
Na dworzec dojeżdżam na tyle wcześnie, że mam czas na kupienie coli w kiosku i w automacie - dużej kawy z mlekiem. 
Droga powrotna już pociągiem. Z powrotem do Józefowa, z przesiadką w Dęblinie. Jeszcze przed powrotem funduję rowerowi kąpiel na myjni. Przy okazji opłukałem z piachu i zebranego po drodze syfu, sakwę i buty. Można "jak człowiek" wrócić na obiad.

Gminy: Gniewoszów (1223); Garbatka-Letnisko (1224); Policzna (1225); Pionki (1226); m. Pionki (1227); Jedlnia-Letnisko (1228); Jastrzębia (1229).

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!