Mińsk Mazowiecki i okolice

Niedziela, 29 marca 2015 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczki
To nie tak miało być
W planach na dzisiaj były Siedlce, to znaczy poranny przejazd pociągiem do Siedlec, a następnie niespieszna wycieczka ok. 100 km z zebraniem w drodze powrotnej  6 gmin wschodniego Mazowsza. Aby skorzystać z opcji kolejowej musiałem dotrzeć do jakiejś najbliższej stacji Kolei Terespolskiej wiodącej przez Siedlce. Padło na Cisie oddalone ok. 15 km od Józefowa. Ze wstaniem nie miałem problemu, pomimo zmiany czasu. Ale czy to zbierałem się zbyt długo (czyt. grzebałem), czy też jechałem zbyt wolno (chociaż prędkość na liczniku nie schodziła poniżej 30 km/h), w każdym bądź razie na stację dotarłem o 3 min. za późno. A może to przez mój legalizm. Podejrzewam, że na skrzyżowaniu DK 17 i DW 721 jest pętla indukcyjna, bo stałem i stałem na czerwonym, aż przyjechał jakiś samochód i dopiero wtedy zrobiło się zielone.
Ponieważ z domu wyjechałem na czczo, usiadłem na stacyjnej ławeczce, zjadłem jedną z dwóch kanapek przeznaczonych na dzisiejszy dzień i popiłem wystygłą herbatą z bidonu. Swoją drogą bidony termiczne są stanowczo przereklamowane. Nawet Zefal z podwójnymi ściankami i chyba jakimś żelem w sreberku pomiędzy nimi. A może tak jak inne produkty po iluś tam użyciach tracą swoje właściwości i trzeba kupić nowy? Przy pierwszym śniadaniu postanowiłem zrealizować Plan B. Przecież nie będę czekał całej godziny do następnego pociągu. Mój wybór padł na

Okolice Mińska Mazowieckiego

Najpierw DDR-em z polbruku wzdłuż DK 2 do samej "stolicy" powiatu mińskiego. Na szczęście od Dębego Wielkiego DDR przechodzi w wygodną asfaltową "serwisówkę", aby od skrzyżowania z krajową 50-ką w Stojadłach niestety znowu stać się "baumociągiem". Jest zimno i mgliście.
Droga na Mińsk Maz. © skaut
Po nieudanym "sprincie" na stację, jadę teraz wolniej i czuję, że coś za mocna odparowuję i ewidentnie marznę. Decyduję się na kawę i ogrzanie w McD (jestem klientem nr 1!). Po przerwie jadę dalej do Mińska Mazowieckiego. Tutaj władze w kwestii polityki rowerowej bawią się w piekło-niebo. Droga dla rowerów pociągnięta wzdłuż "starej" DK 2 raz przybiera postać pasa dla rowerzystów wymalowanego na jezdni (niezłe), aby w innym miejscu, po kilkudziesięciu metrach wskakiwać na chodnik wyłożony kostką (słabe). Ale przynajmniej zjazdy są obniżone.
Nigdy nie należałem do admiratorów miast i miasteczek na Mazowszu. Za często przypominają ulicówki, które kiedyś tam przed laty napuchły okolicznymi ulicami. Sam Mińsk Mazowiecki też nie poraża mnie swoją urodą. Za kościołem - uczciwie przyznaję: utrzymanym w ładnej barokowej szacie - skręcam na lokalną drogę w kierunku Jakubowa. Tej gminy jeszcze nie mam w swej kolekcji. Straszny miński asfalt zaraz za miastem zamienia się w nawierzchnię, taką że palce lizać. Zastanawiam się, czy nie położyli jej w pakiecie razem z budową obwodnicy Mińska w postaci obecnej S2. A propos S2 - z wiaduktu nad nią wygląda jak wymarła:
Widok na S2
Widok na S2 © skaut
Podobnie pusto jest na "mojej" lokalnej drodze, którą dojeżdżam do wsi gminnej

Jakubów

Pierwsze co mnie zaskakuje, to nowiutka siłownia "pod chmurką" wybudowana w centrum wioski ze środków UE w ramach polityki spójności. Tak mnie jej widok zaskakuje, że nawet nie zrobiłem zdjęcia. Rozumiem, że w Brukseli uznali, iż naród u nas wątły, słabowity (szczególnie na wsi) i dla spójności wszystkich 28 krajów UE trzeba tę wątłość i słabowitość wygonić żelazem przekutym w rozmaite atlasy i steppery, tudzież huśtawki dla dorosłych. Nie siliłbym się na sarkazm, gdybym przed laty nie posmakował pracy na roli. Wprawdzie w okresie wakacji i adekwatnie do pacholęcego wieku, ale jednak. Ostatnią rzeczą, jaka by mi przyszła do głowy, po całym dniu pracy - byłoby pójście na siłownię. A może ja się nie znam, może teraz jest inaczej niż w latach 80-ych XX w.?
Jest jeszcze w Jakubowie kościół neogotycki. Swoją drogą muszę kiedyś zbadać temat skąd tu tyle neogotyckich kościołów? Dębe Wielkie, Jakubów, odwiedzony dwa tygodnie temu Osieck.
Jakubów (pow. miński). Kościół
Jakubów (pow. miński). Kościół © skaut

Za Jakubowem droga już gorsza. Ciągnie się taka aż do Kałuszyna. Tam wjeżdżam na krajową "dwójkę", by po kilku kilometrach skręcić na północ w kierunku na Liw i Węgrów (DW 697). W tych gminach byłem już w zeszłym roku i dzisiaj się nie wybieram. A Węgrowa nie lubię, bo nadużywają tam znaku zakazu B-9. Siłą rzeczy opuszczam powiat miński, aby na chwilę odwiedzić
 
Powiat węgrowski
.
Prosta droga, jak od linijki faluje na pagóreczkach charakterystycznych dla tej okolicy. Wreszcie po paru kilometrach jest gmina Grębków. Wioska nawet zadbana. Kościół neogotycki - a jakże, poczta, bankomat. W centrum wsi skręcam na zachód i już rozumiem dlaczego mi się tak dobrze do tej pory jechało. Wiadomo - z wiatrem. Teraz wieje mi w twarz. Może nie za silnie, ale odczuwalnie. Smuteczek rozwiewa za to ten widok:
Bociek. Wiosna 2015
Bociek. Wiosna 2015 © skaut

Na widok pierwszego w tym roku bociana cieszę się, jak nie przymierzając Max Paradys pod koniec "Seksmisji". W miejscowości Cierpięta skręcam na południe, a zarazem wjeżdżam na teren gminy Wierzbno (pow. węgrowski). Po kiepskim asfalcie docieram z powrotem do Kałuszyna. Po prawej mijam Zalew Karczunek, który jest chyba jakąś lokalną atrakcją oraz dumą miejscowych włodarzy. Oznakowany tak, że trafić można zewsząd. Dojeżdżam do kościoła (neogotyk!). Dziś Niedziela Palmowa, więc sprzedawcy palemek przycupnęli pod murem i na chodniczku z nadzieją na zarobek.
Niedziela Palmowa. Kałuszyn
Niedziela Palmowa. Kałuszyn © skaut

Wracam na krajową Dwójkę, aby niezadługo skręcić na Mrozy. Zanim jednak skręciłem zobaczyłem ... . No właśnie, zrobiłem zdjęcie i nie mogę teraz napisać, jak mówił śp. red. Bohdan Tomaszewski: "szkoda, że Państwo tego nie widzą!". Oto przed Państwem

Złoty Ułan

Złoty Ułan. Kałuszyn (Polska)
Złoty Ułan. Kałuszyn (Polska) © skaut
Czy muszę coś dodawać? Uczcić pamięć bohatera to rozumiem. Historia, Bóg, Honor, Ojczyzna - jak najbardziej. Pomnik - oczywiście. Ale TAKI? Toż to kicz w czystej postaci. Nie tylko oczy bolą, ale i zęby jak się na TO patrzy.

Skręcam na Mrozy. Niezły asfalt, droga z górki, słoneczko przygrzewa. W Mrozach kościół, wydaje się, że chrześcijański, ale w formie kojarzy mi się z budowlą dla wyznawców religii spod znaku półksiężyca.
Mrozy. Kosciół pw. Św. Teresy
Mrozy. Kościół pw. Św. Teresy © skaut

Jak z tą demografią w Europie dalej tak będzie, i zaleją nas "Kalormenowie", to na meczet akurat się nada.
Dalej Cegłów, który wcale nie ma cegieł w herbie tylko kłosy i głowę Św. Jana Chrzciciela. W Cegłowie dwa kościoły: jeden gotycki (chyba taki prawdziwy), ale z barokową fasadą (ciekawe, ciekawe). Drugi - położony niedaleko neogotycki oczywiście (Mariawici). Po drodze wieś

Boża Wola
Nazwa adekwatna do dzisiejszego dnia (Mk 14, 36).
Boża Wola (pow. miński)
Boża Wola (pow. miński) © skaut

Wjeżdżam do Siennicy. Otwiera mi się ładny widok na front barokowego kościoła pofranciszkańskiego.
Siennica. Kościół
Siennica. Kościół © skaut

Skręcam w kierunku Kołbieli i znaną mi już wcześniej drogą jadę przez laski i pola. Mijam po drodze "Kolumnę Maryjną" ustawioną przez kogoś na prywatnej działce. Obok pasą się gęsi, łażą perliczki, ujada pies. Kolumna nie jest z tych barokowych, takich jakie można zobaczyć na rynkach dolnośląskich miasteczek, w Czechach i innych dawnych ziemiach Habsburgów. Tylko taka nasza, swojska wręcz. O taka:
Black Madonna (pray for us)
Black Madonna (pray for us) © skaut

Trochę głupio się przyznać, ale w dalszej drodze zastanawiałem się, czy figura nie jest aby z plastiku i czy nie jest pusta w środku? Straszne.

Kołbiel

Miejscowość znana z ronda, które się ustawicznie korkuje. Krzyżują się na nim DK 50 (tzw. wschodnia obwodnica Warszawy) i DK 17 (Warszawa - Lublin). Zanim się dojedzie do ronda trzeba się przejechać nieprzyjemny kawałek "50-ką". Dyskomfort potęgują rurowe bariery pomiędzy jezdnią, a chodnikiem. Ruch jak na niedzielę spory. TIR-y ciągną całymi stadami. Jeden z nich tak się rozpędził, gdy mnie wyprzedzał, że chyba żółta skrzyneczka zrobiła mu  "słitfocię", którą za jakiś czas prześle mu Inspekcja Transportu Drogowego wraz z numerem konta. A ja niczemu nie winny zmykam czym prędzej na lokalną drogę do Celestynowa. O niebo przyjemniejsza niż 17-ka w kierunku Warszawy.

Znowu cicho i spokojnie
.
Las, ptaki świergolą, kwitną zawilce
Zawilce. Celestynów (rezerwat) © skaut

Za Dąbrówką mijam stojącego na przystanku szosowca starej daty. Chyba na kogoś czekał. Taki suchy, żylasty, w kolarskiej spłowiałej czapeczce z daszkiem do góry. Kolarzówka błyszcząca chromami. Za kilkanaście lat też może taki będę.
Dojeżdżam do Otwocka. Nie wiem, czy jakiś maraton MTB się tu nie odbywa, bo wymijam kilku chłopaków na góralach z jajowatymi numerami startowymi na kierownicach. Jeszcze tylko stary most, dawno nieczynnej wąskotorówki nad Świdrem (dużo wody) i już Józefów.
Rz. Świder w Józefowie
Rz. Świder w Józefowie © skaut

Pierwsza setka w tym roku (plus ćwiartka "setki") i 6 nowych gmin. Udała mi się ta niedziela.
Mapka:


Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!